1. Koniec pokojowej dywidendy
Trwała ćwierć wieku – od zakończenia zimnej wojny aż do 2015 r. Termin „pokojowa dywidenda” wymyśliła Margaret Thatcher, a później spopularyzował go George W. Bush. Oznacza korzyści, głównie ekonomiczne, jakie niósł ze sobą Fukuyamowski koniec historii, czyli okres względnego spokoju geopolitycznego. Na początku lat 90. praktycznie wszystkie państwa zachodnie (poza Ameryką) i kraje postsowieckie drastycznie ograniczyły wydatki na obronność, co dało oddech ich gospodarkom i pozwoliło przerzucić wydatki na socjal.
Ale w starym roku ta sielanka, która załamała się już w 2001 r., skończyła się na dobre. Zachód długo patrzył na terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (PI) jak na przybyszów z kosmosu. Aż do 2015 r., gdy przeprowadzili zamachy na trzech kontynentach. W połowie roku uderzyli na Turcję (Suruç – 33 ofiary, Ankara – 102). 13 listopada zaatakowali Francję (Paryż – 130 ofiar), a dwa tygodnie później Amerykę (San Bernardino – 14 zabitych).
Te zamachy przekonały wielu polityków na Zachodzie, że z terrorystami trzeba walczyć w ich mateczniku. Problem w tym, że poza Amerykanami, Brytyjczykami i do pewnego stopnia Francuzami reszta chętnych nie ma wystarczających możliwości wojskowych. Dlatego większość państw zachodnich podnosi wydatki na armię. Czynią to też kraje Europy Wschodniej (Polska do 2 proc. PKB), choć w tym przypadku chodzi o zagrożenie ze strony Rosji.
POZYTYWY: Stan kilku zachodnioeuropejskich armii (np. niemieckiej) był już tak opłakany, że groziło to śmiesznością.
2. Koniec stabilnych granic
Nie, granice nie znikną jutro, ale odchodzący rok bardzo je nadwątlił.