Szwecja wprowadziła kontrolę dokumentów tożsamości na swojej granicy z Danią. Duńczycy, jak twierdzi ich premier, nie chcą widzieć migrantów i uchodźców na swoich autostradach, więc rozważają wprowadzenie kontroli paszportowych na granicy z Niemcami. A rząd Norwegii ogłosił, że będzie odsyłać wszystkich uchodźców, którzy przyjadą do nich bez wizy Schengen z innego kraju.
Pociągiem między Danią a Szwecją codziennie jeździło blisko 16 tys. ludzi. Od dzisiaj ich podróż trwa 20 minut dłużej, bo każdy musi wyjść na peron, gdzie sprawdzane są dokumenty. Pociągów będzie więc mniej, a te, które pozostały, mogą się spóźniać. Jeden z ośrodków badawczych wyliczył, że koszt opóźnień może sięgnąć nawet 1,6 mln koron szwedzkich dziennie (ponad 700 tys. zł).
Wcześniej kontrole na swoich granicach tymczasowo wznowili Niemcy i Francuzi. Schengen się sypie. Chociaż według niektórych analityków nie działa już od dawna. Bo jeśli Unia nie jest w stanie kontrolować swoich zewnętrznych granic, to nie ma co mówić, że cały mechanizm działa. Mamy nowy rok i wraz z nim przyjdą nowe zadania i nowe problemy, ale stare – jak choćby ten z uszczelnieniem unijnych granic i z prawidłową rejestracją uchodźców – nie zniknęły.
Uchodźcy nadal idą i płyną do Europy. Tylko w niedzielę turecka straż graniczna uratowała 57 imigrantów, którzy próbowali przypłynąć na grecką wyspę Lesbos. Przez cały zeszły rok na tej wyspie zarejestrowano prawie pół miliona migrantów. Chociaż nikt nie wie, na ile Grecy zrobili to skrupulatnie i czy przez wyspę nie przewinęło się dwa albo i trzy razy więcej ludzi.
Przez ostatnie pół roku w Grecji i we Włoszech miało powstać 11 tzw.