Sylwester w Kolonii
Nagonka na azylantów po sylwestrowych napaściach na kobiety w kilku niemieckich miastach
Uchodźcy są szansą na przyszłość – mówiła Angela Merkel w swoim sylwestrowym orędziu na Nowy Rok, transmitowanym przez telewizję publiczną. Czyżby? – zdają się pytać Niemcy, skonfrontowani z ekscesami, które wydarzyły się w Kolonii tego samego wieczoru.
Nie doczekały się one szybkiej transmisji – pierwsze przekazy na ich temat pojawiły się w telewizji publicznej dopiero po czterech dniach! Rozegrały się w cieniu kolońskiej katedry, na placu tuż obok dworca głównego. O ich przebiegu można było za to dowiedzieć się już po paru godzinach z mediów społecznościowych.
Ponad tysięczna grupa młodych mężczyzn – według relacji świadków – o wyglądzie orientalnym obrzucała petardami innych uczestników zabawy pod gołym niebem. Byli podpici, ale nie pijani – sprawnie tworzyli mniejsze grupy, które osaczały kobiety, obmacywały je, obrażały, okradały z pieniędzy, dokumentów, komórek. W centrum dużego miasta! W samym środku toczącej się wśród Niemców debaty na temat uchodźców, których ponadmilionowa fala przypłynęła do Niemiec w 2015 roku.
Wydarzenia w Kolonii (ale jak się miało wkrótce okazać, w mniejszej skali również w Hamburgu i Frankfurcie nad Menem) zadziałały niczym przysłowiowa oliwa dolana do ognia w podminowanym społeczeństwie. No bo kto właściwie do nas przyjechał? – pytają Niemcy, a policja i politycy odpowiadają, że nie ma pewności, że sprawcami sylwestrowych ekscesów są właśnie uchodźcy. Te wyjaśnienia najwyraźniej nie uspokajają – nagonka na „przybłędów” i „azylantów” w internecie osiągnęła niespotykany do tej pory stopień agresji.
Obywatele wytykają klasie politycznej przymykanie oczu czy wręcz tuszowanie problemów wynikających z przestępczości imigrantów w ogóle.