Czy Angela Merkel odpowiada za kryzys migracyjny i całe zło w Europie? Wprost przeciwnie
Modne, a nawet dobrze widziane stało się w ostatnich miesiącach krytykowanie Angeli Merkel za kryzys migracyjny w Europie. Gromy na niemiecką kanclerz padają nie tylko w Polsce i Europie Wschodniej, ale też na zachodzie kontynentu, a nawet w Niemczech, w tym wśród własnych koalicjantów. Krytyka taka opiera się jednak często na medialnych kliszach i półprawdach, a ignoruje realne działania rządu Niemiec.
W istocie rzadko który z liderów europejskich zrobił tyle co Angela Merkel, aby rozwiązać obecny kryzys. Niemcy nie tylko przyjęły największą liczbę uchodźców z Bliskiego Wschodu, ale też od lat były głównym dawcą pomocy humanitarnej dla uciekinierów z Syrii i przewodzą dyplomatycznym wysiłkom na rzecz zatrzymania exodusu. Nietrafione są też oskarżenia o spowodowanie obecnego kryzysu.
Po pierwsze, warto pamiętać, że Niemcy nie brały udziału w żadnej z bliskowschodnich ekspedycji Zachodu, które stanowią ważne praźródło obecnego kryzysu. W przeciwieństwie np. do Polski nie wysłały żołnierzy do Iraku w 2003 r., a w przeciwieństwie do Francji czy Wielkiej Brytanii nie parły do interwencji w Libii w 2011 r. Od początku konfliktu w Syrii Niemcy nie wspierały też aktywnie opozycji, ale koncentrowały się na pomocy humanitarnej dla ludności cywilnej. Niemieccy politycy mają więc dziś większe prawo niż wielu ich europejskich partnerów, by ogłosić, że to nie jest ich problem. Mimo to zaangażowali się najbardziej.
Po drugie, Niemcy inaczej niż wiele innych państw, które dostrzegły to dopiero w apogeum kryzysu w 2015 r., od początku starały się pomóc rozwiązywać kryzys migracyjny u źródeł. Według niemieckiego MSZ od 2011 r. przekazały 1,5 miliarda dol. na pomoc dla uchodźców z Syrii.