Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Pilnujący Holender

Frans Timmermans w Polsce. Długo czekał na takiego przeciwnika jak PiS

Na pytania posłów w Parlamencie Europejskim odpowiadał pięcioma językami, a mówił o dość skomplikowanych zagadnieniach politycznych i prawnych. Na pytania posłów w Parlamencie Europejskim odpowiadał pięcioma językami, a mówił o dość skomplikowanych zagadnieniach politycznych i prawnych. Olivier Hoslet/EPA / PAP
Timmermans dla PiS może się okazać przeciwnikiem wagi znacznie cięższej. Szczególnie że po kryzysie wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego poczuł krew.
Timmermans nie rozumie polskich żalów. Skoro wszystkie kraje członkowskie podpisały traktaty, to godzą się na kontrole Komisji, nadzór trybunału w Luksemburgu, a także by mówiono o nich w Parlamencie Europejskim.Dutch Ministry of Foreign Office/Wikipedia Timmermans nie rozumie polskich żalów. Skoro wszystkie kraje członkowskie podpisały traktaty, to godzą się na kontrole Komisji, nadzór trybunału w Luksemburgu, a także by mówiono o nich w Parlamencie Europejskim.

Mógłby być materiałem na nudziarza idealnego. W uniwersalnym typie introwertycznych urzędników, którzy na dobre stracili kontakt z rzeczywistością. Jest w końcu najważniejszym z brukselskich biurokratów, stoi na czele 50-tysięcznego korpusu pracowników Komisji Europejskiej, wykonawczego ramienia Unii. Odpowiada za jej reformę instytucjonalną, warunki zrównoważonego rozwoju i porozumienia handlowego z USA. W planach ma też ukrócenie lobbingu przy unijnych instytucjach. Wszystko to bardzo ważne, tyle że obywateli zjednoczonej Europy mało co obchodzi.

Gdy w 2014 r. Parlament Europejski przeprowadzał z nim rozmowę kwalifikacyjną, ubiegający się o stanowisko w Komisji Frans Timmermans bardziej niż o remontowaniu instytucji wolał mówić o tym, jak chce bronić tzw. praw podstawowych. Przekładając prawniczy żargon, chodzi o poszanowanie godności każdego z nas, naszych osobistych wolności, równości dla mniejszości, ochrony zasad demokracji i państwa prawa. W Unii na ich straży stoi Komisja Europejska, a osobiście właśnie Timmermans.

W europarlamencie zapowiadał, że w razie potrzeby skorzysta z całego arsenału, który ma do dyspozycji, by zamach na prawa podstawowe ukrócić, w tym z mechanizmów Rady Europy i usług Komisji Weneckiej. Mówił: „Jeśli coś mnie irytuje, to fakt, że Unia w przeszłości tak słabo dyscyplinowała kraje członkowskie, dlatego jeśli podpisałeś traktat i ratyfikowałeś go, to dopilnuję, byś go przestrzegał”.

Wtedy wielu posłów zamiast słuchać kandydata, studiowało ekrany swoich telefonów. Raczej nie zakładali, że któreś z państw pójdzie w ślady Węgier Viktora Orbána i dokona zamachu na sądy i wolność prasy.

Polityka 12.2016 (3051) z dnia 15.03.2016; Świat; s. 59
Oryginalny tytuł tekstu: "Pilnujący Holender"
Reklama