Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Przywódca Chin w Polsce. Obie strony sporo sobie po tej wizycie obiecują

Kancelaria Prezydenta RP
Chińczycy są bardzo dobrzy w budowaniu atmosfery przy okazji takich wizyt. Ale liczą się dla nich przede wszystkim interesy i nie zamierzają na stosunkach z Polską stracić.

Xi Jinping, przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej, zwyczajowo na Zachodzie zwany prezydentem, przyjechał do Polski. Wśród światowych przywódców to po Baracku Obamie nr 2, za nimi pewna przerwa, a po niej w peletonie liderzy największych potęg Europy oraz Rosji, Indii i Japonii.

Nikt z zewnętrznych obserwatorów nie wie, do jakiego stopnia osobowość Xi wpływa na bieg chińskiej polityki. Skupił najwięcej władzy od czasów Mao, stoi na czele najważniejszych gremiów zarządzających ChRL: partii komunistycznej, wojska i aparatu państwowego. Ale inaczej niż Putin, do którego jest często porównywany, czym zapracował sobie właśnie skonsolidowaniem władzy, nie stworzył nowego ustroju.

Jego legitymacja nie pochodzi też z wyborów, nie ma więc mandatu do głębokich reform, które zapowiadają politycy z demokracji w kampaniach wyborczych. Władza została mu powierzona przez towarzyszy z partii, i to przede wszystkim jej linię Xi realizuje. Jest kimś w rodzaju menedżera, który ma dużą swobodę w doborze metod i środków, ale nie wolno mu się postawić radzie nadzorczej i akcjonariuszom.

Chiński gensek przyjeżdża po 12-letniej przerwie, więc nic dziwnego, że obie strony sporo sobie po tej wizycie obiecują. Więcej Polska, która – jak mówi prezydencki doradca ds. zagranicznych Krzysztof Szczerski – zamierza być dla Chin głównym partnerem w regionie. Zainteresowanie Polską nie jest, jak chciałby minister Szczerski, przede wszystkim zasługą zeszłorocznej podróży prezydenta Andrzeja Dudy do Chin, to prędzej efekt strategii Pekinu, by zwiększyć obecność w Europie Środkowej i Wschodniej. Chińskie fabryki pracują na zwolnionych obrotach, potrzeba im nowych rynków eksportowych i zamówień na usługi, zwłaszcza dla firm budowlanych. Przyszedł czas, by szukać okazji także w tej części Europy, stąd Xi w Warszawie.

Chińczycy są bardzo dobrzy w budowaniu atmosfery przy okazji takich wizyt. Ale liczą się dla nich przede wszystkim interesy i nie zamierzają na stosunkach z Polską stracić. Zależy im przede wszystkim, by utrzymać wielomiliardową nierównowagę w chińsko-polskim handlu. Tu pewnie jeszcze długo, ze względu na brak hitów eksportowych i polskich firm mogących podbić bardzo trudny rynek Państwa Środka, Polska będzie skazana na obecną rolę.

Ekipa PiS ma wreszcie nadzieję, że chińskie wsparcie, w tym duże inwestycje w infrastrukturę, które Chińczycy pomogą sfinansować, przysłuży się budowie Międzymorza, pisowskiego pomysłu na blok państw leżących między Niemcami i Rosją. Pomysł jest fantastycznie naiwny, za to jego tworzenie odbywa się kosztem doprowadzania do ruiny dotychczasowych projektów integracyjnych.

Akurat to Chińczykom nie przeszkadza. Ich strategia zakłada wbijanie klinów w europejską jedność, biją się z Zachodem o polityczny prymat w świecie, więc w budowie nowych podziałów Zachodu też chętnie pomogą.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną