Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Angela Merkel chce zakazać burek w Niemczech. To presja wyborcza

Burka: teraz Niemcy? Burka: teraz Niemcy? PantherMedia
Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała inicjatywę ustawodawczą, zakazującą noszenia burki w szkołach publicznych i na uniwersytetach podczas demonstracji, w sądach i urzędach publicznych.

W Niemczech mieszka ok. 4 mln muzułmanów (5 proc.). Szacuje się, że burki nosi jedna trzecia niemieckich muzułmanek, czyli wyraźna mniejszość w tej społeczności. Można się więc dziwić, po co to obostrzenie w kraju, gdzie burki na ulicach są rzadkością statystyczną.

Odpowiedź jest polityczna. Niemcy szykują się do wyborów parlamentarnych. Partie rządzące, chadecy i socjaldemokraci, słabną pod naporem prawicowych populistów, którzy rosną w siłę pod hasłami antyislamskimi i antyimigranckimi.

Sprawa zakazu burek w Niemczech jest dęta

Wprawdzie nawet chadecja jest podzielona w sprawie szykowanego zakazu burki, a jeszcze więcej wątpliwości mają ich socjaldemokratyczni partnerzy, o których głosy partia Merkel będzie zabiegała, to jednak presja wyborcza okazała się ważniejsza niż spokojna refleksja.

To nonsens, bo Niemcy i sama Mamuśka mają naprawdę dużo większe problemy. Jednak partyjna logika polityczna nie zawsze da się pogodzić z logiką zdrowego rozsądku. Zwłaszcza że w niektórych landach antyislamska AfD wystawi mocnych kandydatów.

W wywiadach prasowych kanclerz Merkel twierdzi, że burka uniemożliwia muzułmance jej pełną kulturową integrację. Cóż, jednej utrudnia, innej nie. Nasze dyskusje w Europie na ten temat notorycznie unikają głębszego poznania opinii i doświadczeń samych zainteresowanych, czyli europejskich muzułmanek.

Ze znanych mi wypowiedzi wynika, że większość nie ma problemu z noszeniem chusty zwanej hidżabem, niezakrywającej twarzy, tylko włosy i kark.

Reklama