Unia na krawędzi, a PiS się bawi
Czy Polska straci stanowisko szefa Rady Europejskiej? Możliwe są dwa scenariusze
Po co Saryusz-Wolski PiS? Prawdopodobieństwo, że europoseł zostanie szefem Rady Europejskiej, jest mniej więcej podobne do tego, że prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy przegłosowanej przez PiS. Więc nie po to, żeby Saryusz-Wolski został szefem Rady.
Zresztą że nie taki jest cel, pośrednio przyznaje sam PiS. Zabiegi dyplomatyczne wokół kandydatury rozpoczyna się miesiące, a nie niecały tydzień przed szczytem. Sama wola prezesa nie wystarczy.
Kto chciałby wybrać polityka, który zdradził własną partię?
Kompetencje – wysokie – Saryusza-Wolskiego nie mają tu żadnego znaczenia. Zresztą nie piastował on nigdy najwyższych funkcji państwowych. A niepisana umowa jest taka, że szef Rady Europejskiej, czyli posiedzeń szefów rządów i głów państw, sam musi mieć takie doświadczenie za sobą. No i kto chciałby wybrać polityka, który zdradził, i to w sposób tak spektakularny, własną partię?
W Brukseli uważa się, że zagranie PiS jest obliczone tylko na potrzeby polskiej polityki. Co powagi Polsce nie dodaje. Unia jest na krawędzi rozpadu, przeżywa kryzys egzystencjalny związany z Brexitem, kryzysem uchodźczym oraz rosnącą popularnością ruchów i kandydatów eurosceptycznych. A PiS? Dba o to, by móc wytłumaczyć się z porażki, jaką, według polskiej prawicy, będzie wybór Tuska na drugą kadencję.
Bruksela sondowała PiS, jak przy braku poparcia dla innych kandydatów przeprowadzić wybór Tuska, tak by jednocześnie nie uderzyć w PiS. Celowo wyborom szefa Rady nie nadawano dużego znaczenia, by nie postawić PiS w niezręcznej sytuacji. Ale do tanga trzeba dwojga. Po takiej zagrywce już nikt w Unii nie będzie na poważnie traktował deklaracji PiS, że chce silnej wspólnoty europejskiej.
Scenariusz pierwszy
PiS nie przeforsuje kandydatury innego Polaka niż Tusk, ale może doprowadzić do wyboru socjalisty na szefa Rady. Jedynym rezultatem kandydatury Saryusza-Wolskiego może być otwarcie debaty w gronie członków Rady Europejskiej o tym, jak powinny zostać podzielone najwyższe stanowiska w Unii. Czy szefostwo Rady nie powinno przypaść socjalistom, skoro mają w niej więcej swoich przedstawicieli niż chadecy?
Czy zamiast Tuska PiS woli socjalistę, który w odróżnieniu od Warszawy będzie się opowiadał za przyjęciem uchodźców przez Unię? Właśnie z tego powodu – że zamiast Tuska stanowisko może objąć jedynie socjalista – PiS straci zaufanie europejskich konserwatystów.
Scenariusz drugi
Z kolei socjaliści są dalecy od tego, by wręczyć PiS zwycięstwo. Paradoksalnie cała rozgrywka PiS z Saryuszem-Wolskim może też doprowadzić do ugruntowania panującej już teraz opinii, usztywnienia stanowisk i wyboru Tuska bez dyskusji.
PiS chce zamanifestować swoją odrębność, ale nieświadomie pokazuje też całkowity brak troski o Unię. I brak zrozumienia, jak działa unijna dyplomacja. Zachowania Saryusza-Wolskiego nie warto szerzej komentować. W jego wypadku ego można by mierzyć w kilogramach. Jak lubi mawiać Jarosław Kaczyński – i cnotę stracił, i rubla nie zarobił.