Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Dramat w Londynie. To miał być cios w serce brytyjskiej demokracji

To miał być cios w serce brytyjskiej demokracji. To miał być cios w serce brytyjskiej demokracji. Hernán Piñera / Flickr CC by SA
Nie damy zepchnąć naszej demokracji z jej torów – mówili komentatorzy.

To miał być cios w serce brytyjskiej demokracji. Jej symbolem jest parlament, mający siedzibę w Pałacu Westminsterskim. Napastnik usiłował tam wtargnąć z nożem w ręce. Ugodził śmiertelnie jednego z ochraniających Westminster policjantów, zanim został zastrzelony przez innych funkcjonariuszy. Na pobliskim moście auto staranowało pieszych przechodniów. Nie jest jasne, czy kierował nim napastnik. Dwie ofiary nie żyją, co najmniej dwadzieścia innych osób odniosło rany, niektóre ciężkie. W tej grupie znalazło się troje młodych Francuzów, którzy przyjechali do Londynu z wycieczką szkolną.

Taki jest wstępny bilans tragedii. Nie wiadomo, jaki będzie jutro i w następnych dniach. Nie wiadomo też niczego pewnego o napastniku ani o okolicznościach ataku. Policja uznała go za atak terrorystyczny. Na razie mówi o jednym sprawcy. Takich napastników nazywa się „samotnymi wilkami”. To najtrudniejszy do przewidzenia, zidentyfikowania i unieszkodliwienia rodzaj terroryzmu. Ale nie wszystkie informacje są upubliczniane ze względu na dobro wszczętych dochodzeń, więc policja może wiedzieć więcej.

Nie damy zepchnąć demokracji z jej torów

Budujące są reakcje społeczeństwa. Ludziom leżącym na moście rzucili się z pomocą inni przygodni przechodnie. Śmiertelnie rannego policjanta próbował reanimować parlamentarzysta, którego brat zginął przed laty w zamachu terrorystycznym na Bali. Deputowani, którzy mieli debatować na temat Brexitu, zastosowali się do poleceń służb ochrony i pozostali w gmachu parlamentu, mimo że obrady zostały zawieszone. Przed kamerami TV wystąpiła minister spraw wewnętrznych, informując krótko o zdarzeniach.

Reklama