Uchwalona przez tajwański parlament poprawka wymaga jeszcze podpisu prezydenta Tajwanu. Jednak już teraz o sprawie zrobiło się głośno, bo psia kwestia od dawna rozgrzewa obrońców zwierząt, którzy co jakiś czas przypominają o tym, że w różnych krajach Azji (a w rzeczywistości przecież nie tylko w Azji) zupa czy potrawka z psa lub kota serwowana jest na równi z innymi potrawami.
Sprzedawać mięsa z psów i kotów na Tajwanie nie można już od 2001 r., ale spożywanie do tej pory było jak najbardziej legalne. Uchwalona teraz poprawka Animal Protection Act nakłada karę finansową nie tylko za sprzedaż, ale i za przechowywanie i spożywanie kociny i psiny. I to niebagatelną, bo zapłacić trzeba będzie od 50 do 250 tys. dol. tajwańskich, czyli od 7 do 33 tys. zł.
Parlament zwiększył również karę więzienia do 2 lat i grzywnę maksymalnie do 2 mln dol. tajwańskich (265 tys. zł) za znęcanie się nad zwierzętami, bicie, przetrzymywanie ich w złych warunkach czy ciągnięcie na smyczy np. za motorowerem.
W Hongkongu nielegalne jest zabijanie psów i kotów, ale już samo spożywanie nie jest zakazane. Jedzenie psów i kotów nie jest również zabronione prawnie w kontynentalnych Chinach, Korei, Malezji, Wietnamie i na Filipinach. W większości z tych krajów mięso z tych zwierząt jest postrzegane jako służące zdrowiu. Psina według Chińczyków czy Koreańczyków nie tylko rozgrzewa, ale i jest świetnym afrodyzjakiem.
Czy Azjaci naprawdę jedzą psy i koty?
O jedzeniu psów co roku robi się głośno przy okazji większych imprez. Piłkarskie mistrzostwa świata w Korei w 2002 r. zawisły na włosku ze względu na apele obrońców praw zwierząt.