Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Czy możliwy jest jeszcze reset w stosunkach francusko-rosyjskich?

. . Ramón Cutanda López / Flickr CC by 2.0
Emmanuel Macron mógł pleść w trakcie kampanii wyborczej, co mu ślina na język przyniosła. Teraz musi działać. A pole manewru jest bardzo ograniczone.
.mat. pr. .

Artykuł ukazał się w wydaniu internetowym dwumiesięcznika „Nowa Europa Wschodnia”.

Chociaż kwestia polityki zagranicznej zajęła we francuskiej kampanii prezydenckiej niewiele miejsca, dla porządku wspomnijmy o „planach” Emmanuela Macrona wobec Rosji i Syrii, która jest główną osią sporu.

W przeciwieństwie do pozostałych kandydatów opowiadał się za zacieśnieniem współpracy w ramach instytucji UE, aby osłabić agresywną politykę Rosji. Twierdził, że nie jest Putinowi nic winien, nie planuje zbliżenia francusko-rosyjskiego i obiecuje, że dzięki stanowczej postawie wobec prezydenta Rosji ten odniesie się do niego z szacunkiem. (Podobnie jak w wyborach amerykańskich, szacunek Putina stał się czymś w rodzaju świętego Graala). Mimo to Macron poparł zniesienie sankcji, w przypadku gdy Rosja wypełni Porozumienia Mińskie. Wspominał nawet o wznowieniu dialogu NATO-Rosja. W kwestii Syrii dostosowywał się do zmieniającej sytuacji. Najpierw twierdził, że należy usiąść przy stole ze wszystkimi stronami konfliktu, włącznie z Baszszarem al-Asadem, jednak gdy prezydenta Syrii oskarżono o użycie broni chemicznej, nawoływał do międzynarodowej interwencji zbrojnej w celu obalenia Asada.

Dla kontrastu Marine Le Pen postrzegała obydwie kwestie bardziej zerojedynkowo. W Syrii mamy wybór jedynie między dżihadystami a Asadem. Ten ostatni nie jest idealny, ale na pewno lepszy niż islamscy radykałowie. Ludność Krymu opowiedziała się za przyłączeniem do Rosji w legalnym referendum, zatem sankcje są bezzasadne. W interesie francuskiej gospodarki leży zniesienie antyrosyjskich sankcji i pogłębienie współpracy z Moskwą. Jej punkt widzenia można oczywiście złożyć na karb „rosyjskiego przekupstwa”.

Reklama