Merkel mobilizuje Europę
Merkel: Europa nie może już polegać na USA i Wielkiej Brytanii
Na wiecu wyborczym w Monachium kanclerz Angela Merkel ostrzegła, że Europa nie może już polegać na swych tradycyjnych sojusznikach, USA i Wielkiej Brytanii, i powinna wziąć los we własne ręce. To bardzo mocne słowa. Merkel zdarzają się rzadko, bo stara się być pragmatyczna i unika tonu konfrontacyjnego.
Tym razem odeszła od tej zasady, co czyni jej słowa jeszcze mocniejszymi. Ich skutek jest międzynarodowy.
Trump na szczycie G7
Przestroga i zachęta Merkel padły w kontekście pierwszej wizyty w Europie prezydenta Trumpa. W tle jest także Brexit. Europejski debiut Trumpa mógł zachwycić tylko jego niezłomnych admiratorów, innych raczej rozczarował, a nawet zaniepokoił. Merkel należy do tych mniej zachwyconych. Podczas spotkania grupy G7 Trump zablokował podżyrowanie wspólnego stanowiska wypracowanego w Paryżu w sprawie walki ze skutkami ocieplenia klimatu.
Z kolei na szczycie NATO w Brukseli Trump nie wspomniał publicznie o amerykańskiej gwarancji dla artykułu 5 traktatu powołującego Sojusz Północnoatlantycki. Chodzi o to, co w mediach nazywa się zasadą „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Na jego mocy państwa natowskie współdziałały politycznie i militarnie z USA po zamachach z 11 września 2001 r. Ale Trump jakoś woli o tym nie pamiętać, tylko wytyka sojusznikom, że płacą za mało na swoją obronność.
Państwom bałtyckim należącym do Sojuszu na pewno zależało, aby Trump potwierdził w Brukseli gotowość do respektowania zobowiązań wynikających z artykułu 5. Taka Estonia na przykład przeznacza na wydatki obronne zalecane 2 proc., ale potwierdzenia nie usłyszała.