Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Protesty przeciwko Trumpowi na ulicach Hamburga. „Witamy w piekle”

Co najmniej 76 rannych funkcjonariuszy i wciąż nieustalona liczba poszkodowanych wśród protestujących. To nocny bilans z Hamburga. Co najmniej 76 rannych funkcjonariuszy i wciąż nieustalona liczba poszkodowanych wśród protestujących. To nocny bilans z Hamburga. REUTERS/Kai Pfaffenbach / Forum
Co najmniej 160 rannych funkcjonariuszy i wciąż nieustalona liczba poszkodowanych wśród protestujących. To bilans z Hamburga.

Po wizycie w Warszawie Donald Trump udał się na obrady szczytu G20 w Hamburgu. Na miejscu czekały na niego transparenty „Witamy w piekle” i demonstracje antyglobalistów wymierzone w politykę 45. prezydenta USA.

Starcia na ulicach Hamburga

Według szacunków niemieckiej policji na ulicach Hamburga protestowało ok. 12 tys. osób. Do pierwszych starć antyglobalistów i policji doszło w nocy z czwartku na piątek, po próbie zatrzymania demonstracji. Część antyglobalistów miała zasłonięte twarze, co jest niezgodne z niemieckimi przepisami. W stronę policji poleciały butelki, kamienie i petardy. Do opanowania sytuacji policjanci użyli armatek wodnych i gazu pieprzowego. Zatrzymano 60 osób, co najmniej 160 funkcjonariuszy zostało rannych. Wciąż nie wiadomo, ilu demonstrujących odniosło obrażenia.

Jak podaje PAP, protestujący wznosili barykady, podpalili kilka samochodów oraz niszczyli wystawy sklepowe i siedziby firm. Według policji kilkakrotnie użyto również lasera, kierowanego na policyjny helikopter. Chodziło o to, żeby oślepić pilota.

Szczyt G20 w Hamburgu

Szczyt G20 potrwa do soboty. Obrady G20 już wcześniej wiązały się z gwałtownymi manifestacjami antyglobalistów. W tym roku władze Hamburga oceniły, że do miasta może przyjechać nawet 100 tys. demonstrantów. Od czwartku do soboty zarejestrowano aż 30 demonstracji.

Szczyt ochrania ok. 20 tys. policjantów. Miejsce obrad otoczono barierkami. Policja ostrzega uczestników spotkania, że narażają się na akty przemocy.

Reklama