Po wizycie w Warszawie Donald Trump udał się na obrady szczytu G20 w Hamburgu. Na miejscu czekały na niego transparenty „Witamy w piekle” i demonstracje antyglobalistów wymierzone w politykę 45. prezydenta USA.
Starcia na ulicach Hamburga
Według szacunków niemieckiej policji na ulicach Hamburga protestowało ok. 12 tys. osób. Do pierwszych starć antyglobalistów i policji doszło w nocy z czwartku na piątek, po próbie zatrzymania demonstracji. Część antyglobalistów miała zasłonięte twarze, co jest niezgodne z niemieckimi przepisami. W stronę policji poleciały butelki, kamienie i petardy. Do opanowania sytuacji policjanci użyli armatek wodnych i gazu pieprzowego. Zatrzymano 60 osób, co najmniej 160 funkcjonariuszy zostało rannych. Wciąż nie wiadomo, ilu demonstrujących odniosło obrażenia.
Jak podaje PAP, protestujący wznosili barykady, podpalili kilka samochodów oraz niszczyli wystawy sklepowe i siedziby firm. Według policji kilkakrotnie użyto również lasera, kierowanego na policyjny helikopter. Chodziło o to, żeby oślepić pilota.
Szczyt G20 w Hamburgu
Szczyt G20 potrwa do soboty. Obrady G20 już wcześniej wiązały się z gwałtownymi manifestacjami antyglobalistów. W tym roku władze Hamburga oceniły, że do miasta może przyjechać nawet 100 tys. demonstrantów. Od czwartku do soboty zarejestrowano aż 30 demonstracji.
Szczyt ochrania ok. 20 tys. policjantów. Miejsce obrad otoczono barierkami. Policja ostrzega uczestników spotkania, że narażają się na akty przemocy.
G20 to grupa 19 państw oraz Unii Europejskiej, której celem jest dyskusja nad wspólną polityką finansową. W tym roku na szczycie poruszone zostaną przede wszystkim kwestie gospodarki, handlu i polityki rozwojowej oraz klimatu. Do G20 należą najbogatsze państwa świata, których produkt krajowy brutto stanowi 80 proc. światowego PKB.