Nie ma trzeciej drogi: Unia albo Rosja
Rozmowa o Polsce między Europą a Rosją
Tomasz Targański: – Pana książka „O tyranii”, wydana zresztą przez POLITYKĘ, stała się rekwizytem w sporze o niezależność polskich sądów.
Timothy Snyder: – Słyszałem, że jeden z posłów wręczył książkę marszałkowi Sejmu (Ryszard Petru Joachimowi Brudzińskiemu – przyp. red.).
Pan przyjechał do Warszawy, kiedy protesty już trwały. Co pan o nich sądzi?
Ludzie zwykle wychodzą na ulicę po to, by być razem. Nawet jeśli protest nie ma bezpośrednich konsekwencji, to manifestacja sprzeciwu ma znaczenie dla przyszłości. Nagromadzona w ich trakcie energia, kontakty międzyludzkie nie wyparują, będą kontynuowane.
Już dawno nie demonstrowało tylu ludzi.
Bo trójpodział władzy jest bez wątpienia sprawą fundamentalną. Niezależne sądownictwo powstało, ponieważ w pewnych dziedzinach potrzeba nam wiedzy specjalistów. Pewne obszary życia publicznego, jak wymiar sprawiedliwości, są na tyle istotne, że nie powinniśmy kierować się w nich emocjami. To jest po prostu zdrowy rozsądek. Każdy populista lubi z kolei schlebiać wyborcom i mówić im, że przecież nie potrzebują tych „specjalistów”. Bez względu na to, co mówi obecny rząd, niezależne sądownictwo i praworządność są moim zdaniem najważniejszymi osiągnięciami Polski po 1989 r. Niestety, praworządność ma to do siebie, że budowanie jej przychodzi z wielkim trudem, ale zniszczyć ją można jednym nieprzemyślanym ruchem.
Jakie niebezpieczeństwo widzi pan w zmianach forsowanych przez PiS?
Jako konserwatysta zawsze obawiam się szybkich, radykalnych zmian w sprawach zasadniczych dla funkcjonowania państwa. Skojarzenia są w tym wypadku jednoznacznie złe i moim zdaniem powinny budzić podejrzenia każdego rozsądnie myślącego obywatela.