Amerykanie, Brytyjczycy i Francuzi zaatakowali cele w Syrii w ramach akcji odwetowo-prewencyjnej. Chodzi o obezwładnienie syryjskiego potencjału broni chemicznej. Używanie tej broni jest zabronione przez prawo międzynarodowe.
Krwawa wojna domowa w Syrii
Reżim prezydenta Asada jest od lat potępiany i oskarżany o łamanie tego prawa. Najnowszy atak z użyciem broni chemicznej na ostatni bastion sił antyreżimowych w Dumie spowodował (jak wcześniejsze) liczne ofiary wśród ludności cywilnej i dzieci. Opinia zachodnia i eksperci przypisują odpowiedzialność za te akty barbarzyństwa władzom syryjskim.
Reżim Asada popierają Rosja i Iran, Rosja ma w Syrii bazy militarne i broni w Radzie Bezpieczeństwa ONZ polityki Asada. Doprowadziła ona do krwawej wojny domowej, która spustoszyła kraj.
Czytaj także: Atak w Syrii był precyzyjnie przygotowany
Żywa pamięć o interwencji w Iraku
Atak trzech mocarstw zachodnich był ściśle kontrolowany. I nie tak potężny, jak można się było spodziewać po tweetach Trumpa. Według dostępnych informacji atak nie pociągnął ofiar cywilnych ani nie ugodził w instalacje i żołnierzy Rosji, wspierających reżim Asada.
Reakcja na uderzenie była łatwa do przewidzenia. Zachód wspiera, Rosja potępia. Natomiast podziały ujawniły się w zachodnich partiach politycznych.