A gdyby tak jutro jakiemuś autokracie wysiadło serce? Gdyby Władimir Putin, niech Bóg go ma w opiece, spadł z konia na polowaniu na niedźwiedzie? Albo Xi Jinping zasłabł w dziewiątej godzinie partyjnego posiedzenia? Lista przywódców, których niespodziewane odejście wywołało polityczny chaos, a czasem nawet wojnę domową, jest długa. Wystarczy wspomnieć Josipa Broz-Titę w Jugosławii, Mobutu Sese Seko w Zairze, Saddama Husajna w Iraku czy Muammara Kaddafiego w Libii. To oczywiście skrajne przypadki, ale pokazują, do czego może prowadzić personifikacja władzy i w konsekwencji – zatarcie mechanizmu sukcesji.