Ołeh Sencow, ukraiński reżyser, przerwał głodówkę, którą od połowy maja prowadził w kolonii karnej na północy Rosji. Sencow, mieszkaniec Sewastopola na Krymie, został przez Rosjan skazany na 20 lat pozbawienia wolności z oskarżenia o przygotowanie aktu terroru. Dowody w procesie były sfingowane. Sencow głodował nie tylko we własnej sprawie, domagał się także zwolnienia z więzień wszystkich ukraińskich więźniów politycznych.
Czytaj także: Czy świat zrobił wszystko w sprawie Sencowa?
Głodówka Sencowa przypomniała o więzionych Ukraińcach
Można powiedzieć, że Sencow przegrał. Żaden więzień nie został zwolniony, a on sam znalazł się na skraju śmierci; kilka dni temu trafił do szpitala.
Ale ja tak nie powiem. Głodówka Sencowa przypomniała demokratycznej części świata o aneksji Krymu przez Rosjan. Bo część świata już o tym zapomniała lub pogodziła się z tym faktem. I trzyma usta zasznurowane. Przypomniała o istnieniu rosyjskich kolonii karnych, gdzie więzieni są często niewinni ludzie. Przypomniała o więzionych Ukraińcach.
Czytaj także: Rosyjski dziennikarz o różnych obliczach Władimira Putina
Nigdy nie poprosił o łaskę
Pokazała też twarz Putina. Zimną, bezwzględną, perfidną. Putin nie uległ nawet błaganiu matki Sencowa. Chciał rzucić więźnia na kolana, żeby błagał o litość i przyznał się do niepopełnionych czynów. Sencow nigdy nie poprosił o łaskę. Przerwał głodówkę, ale nie dał się złamać.
Żywy Sencow może jeszcze zdziałać wiele, nawet przebywając w kolonii karnej. Martwy Sancow nie mógłby nic, po tygodniu świat zapomniałby o jego poświęceniu.
Każdy z nas ma jedno życie i ma też obowiązek bronić go i ochraniać. Ofiar było wystarczająco wiele. Większość zresztą na nic się zdała, jeśli pilnie prześledzić historię. Ołeh Sencow wygrał, bo ochronił swoje życie. Martwy Sencow – to dopiero byłaby radość dla Putina.
Czytaj także: Co się dzieje na Krymie dwa lata po aneksji