Książę Harry i jego żona Meghan – oficjalnie księstwo Sussex – akurat wylądowali w Australii, rozpoczynając dwutygodniową wizytę na antypodach, kiedy w Londynie ogłoszono, że wiosną przyszłego roku spodziewają się dziecka. Choć będzie to dopiero siódma osoba w porządku sukcesji tronu brytyjskiego, więc prawdopodobnie nigdy na nim nie zasiądzie, i choć w ogóle trwałości Zjednoczonego Królestwa zagraża brexit – prawdziwych Brytyjczyków nie opuszcza sentyment dla płomiennowłosego Harry’ego i starszej od niego o trzy lata byłej amerykańskiej aktorki, Meghan z domu Merkle. Skąd ta ponadprzeciętna popularność?
Czytaj także: Widowiskowa monarchia brytyjska
Monarchia nie taka biała?
Sprawa sięga głębszej socjologii dzisiejszej Wielkiej Brytanii. Przed siedmioma laty na wspaniałym, transmitowanym na cały świat ślubie Wiliama, starszego syna następcy tronu, dominowały bez reszty niemal same białe twarze – i w orszaku ślubnym, i w rodzinie królewskiej, i w całej katedrze wśród zaproszonych gości. Tymczasem spis ludności z 2011 r. wykazał, że w Anglii i w Walii biali Brytyjczycy stanowią 80 proc. mieszkańców, zaś w miastach, w tym w najbardziej widocznej stolicy, Londynie, biali to mniejszość (45 proc.) z 8 mln mieszkańców. Socjologowie zwrócili uwagę, że biała monarchia i jej zwyczaje nie odzwierciedlają stanu rzeczy w kraju.