Wizyta Angeli Merkel w Warszawie 2 listopada i polsko-niemieckie konsultacje rządowe, uśmiechy, zapewnienia, jak dobre są wzajemne stosunki, to trochę mydlenie oczu opinii publicznej, a trochę samooszustwo.
Czytaj też: Merkel odchodzi, Warszawa będzie płakać
Warszawskie lansady i obietnice
Nie wydaje się, by akurat konsultacje ministrów sprawiedliwości doprowadziły do wspólnego stanowiska w kwestiach praworządności. Nie ma też wspólnych scenariuszy Warszawy i Berlina w rozwiązywaniu sporu o Nord Stream 2 i unijną politykę energetyczną. Ponadto odmienne są nad Wisłą i Szprewą wyobrażenia polityki bezpieczeństwa i roli prezydenta USA. Poza tym na stole wciąż leży położona przez pisowską „alternatywę dla Polski” kwestia reparacji wojennych, o której wprawdzie nie mówiono w czasie warszawskich konsultacji, ale prezydent Duda w wywiadzie dla „Bilda” – mówił już jak najbardziej.
Tych rozbieżności nie zatrą warszawskie lansady i obietnice udziału w programie budowy euroczołgu. Kto po zerwaniu z dnia na dzień umowy z Francją w sprawie helikopterów i historii fregatami z Australią uwierzy, że i tu coś się strategom „dobrej zmiany” nie odwidzi?
Czytaj też: Polak – Niemiec, dwa bratanki
Roszada szybciej
A polsko-niemieckie niebo się zaciąga. Angela Merkel może odejść szybciej, niż się wydaje.