We współczesnej Rosji są dwa rodzaje elit. Pierwszy z nich to przedstawiciele starej radzieckiej nomenklatury. Drugi – specsubiekty, czyli obywatele lepszego sortu, którym nie grozi np. zatrzymanie przez policję, rewizja czy rutynowe postępowanie prokuratorskie. Ci pierwsi mają zgodę władzy na dorabianie się, ci drudzy zaś objęci są formalnym immunitetem przewidzianym w kodeksie postępowania karnego.
Zgodnie z art. 447 do grupy tej zalicza się wszystkich deputowanych, sędziów, prokuratorów, śledczych, gubernatorów, merów, urzędników organów kontrolnych, członków komisji wyborczych, a także kilka innych kategorii służby cywilnej. W odróżnieniu od dawnej nomenklatury ci „obywatele szczególnej troski” są oficjalnie wyjęci spod rosyjskiego prawa.
Pan i pretorianie
Grupę tę potocznie nazywa się nową szlachtą. Takie określenie wymyślili dla siebie funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), uznawszy się za śmietankę współczesnej rosyjskiej elity. W szerszym sensie termin ten oznacza wielowarstwową strukturę złożoną z prominentnych urzędników i członków służb paramilitarnych. A podziały w jej łonie odzwierciedlają tradycyjne feudalne stosunki.
I tak do współczesnej rosyjskiej elity zaliczają się „szlachta miecza” i „szlachta sukni”, tzn. funkcjonariusze resortów siłowych oraz urzędnicy cywilnej administracji. Hierarchiczne zależności są tu wyraźnie zaznaczone, od razu widać, kto komu podlega. A stara średniowieczna zasada „wasal mojego wasala jest moim wasalem” obowiązuje dziś w pełnej rozciągłości.
Najwyższy przywódca państwa sprawuje nad tym układem władzę za pośrednictwem pretorianów, czyli właśnie FSB. Jak wynika z oficjalnych statystyk rosyjskiego Sądu Najwyższego, postępowanie karne wobec funkcjonariuszy FSB wszczynano sześciokrotnie rzadziej niż wobec policjantów i prokuratorów, a 30-krotnie rzadziej niż w przypadku innych specsubiektów.