Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Najważniejszego pytania prezydent Duda w Davos nie dostał

Prezydent Andrzej Duda w Davos Prezydent Andrzej Duda w Davos Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Polska pod rządami PiS jest raczej solidarna z obecną polityką USA niż z dyplomacją UE. Nie tylko w kwestii bliskowschodniej.

Podczas Forum w Davos prezydent Andrzej Duda opowiadał dziennikarzom, że nikt nie zgłosił tam wobec niego zastrzeżeń do planowanej na luty konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Może i nie zgłosił, ale to nie znaczy, że w kręgach dyplomatycznych ich nie ma.

Już wiadomo, że do Warszawy nie wybiera się prezydent Putin, a to przecież jeden z głównych graczy na Bliskim Wschodzie. Udziałem w innej konferencji w tym czasie wymówiła się szefowa unijnej dyplomacji, pani Mogherini. Bez niej i bez Putina konferencja „pokojowa” – jak nazwał ją pan Duda – żadnego realnego znaczenia mieć raczej nie może.

Czytaj także: Na czym polega fenomen prezydenta Dudy?

Z Trumpem na Iran?

Zwłaszcza że prezydent Trump zarządził wycofanie z tego regionu sił amerykańskich, czyli de facto zgłosił brak zainteresowania Stanów Zjednoczonych tą newralgiczną częścią świata. Jeśli Biały Dom prezydenta Trumpa jest tu czymś zainteresowany, to przede wszystkim obroną Państwa Izrael przed Iranem i jego sprzymierzeńcami.

No właśnie: a co z samym Iranem? Przecież gdy rząd pisowski wraz z amerykańskim MSZ ogłosili w połowie stycznia, że Warszawa zorganizuje konferencję, to zapowiedziano jednocześnie, że jej tematem będzie także kwestia irańska. Iran uznał zapowiedź za akt agresji. A w mediach społecznościowych wywołało spekulacje, czy po udziale w wojnach w Iraku i Afganistanie pójdziemy teraz z Trumpem na Iran.

Sprawa musiała zbulwersować dyplomatów Unii Europejskiej. Decyzję odebrano w Brukseli jako odcięcie się od polityki unijnej.

Reklama