Rozmowa ukazała się w serwisie internetowym Nowej Europy Wschodniej
KRZYSZTOF POPEK: – Ostatnie sondaże wskazują, że Wołodymyr Zełenski może liczyć nawet na ponad 50 proc. poparcia w drugiej turze wyborów prezydenckich na Ukrainie. Co mogłoby się zdarzyć, żeby komik jednak nie został prezydentem?
ANDRZEJ SZEPTYCKI: – Żeby być bardziej precyzyjnym, 51 proc. ankietowanych deklaruje, że głosowałoby na Zełenskiego, jednak wśród tych, którzy mają faktycznie zamiar głosować, ten poziom jest nawet wyższy, sięga 61 proc. 24 proc. zapowiada, że odda głos na Petra Poroszenkę. Można sobie wyobrazić trzy scenariusze, które sprawią, że Zełenski jednak nie zostanie prezydentem Ukrainy, ale każdy z nich jest mało prawdopodobny. Pierwszy to brak kandydata, czyli jego rezygnacja bądź zgon. Drugi scenariusz zakłada ujawnienie jakichś nieznanych kompromatów, choć nie sądzę, by takowe nieujawnione „haki” jeszcze istniały. Do tego jest za mało czasu, żeby takie materiały zadziałały i żeby poparcie dla Zełenskiego można było zbić poniżej poparcia dla Poroszenki. Trzecia możliwość to „skorygowanie” przez Poroszenkę wyniku wyborów na swoją korzyść. Myślę, że nawet gdyby taką próbę podjął, trudno byłoby mu przezwyciężyć różnicę, z którą mamy teraz do czynienia. Gdybyśmy mówili o różnicy kilkuprocentowej, to myślę, że prezydent, w szczególności w oparciu o tzw. adminresursy, mógłby zwyciężyć. W przypadku różnicy sięgającej 20–30 proc.