Trzeba odbudować katedrę Notre Dame w Paryżu, jeden z najbardziej rozpoznawalnych dzieł na świecie i największych zabytków kultury europejskiej. Ze ściśniętym sercem patrzyłem na strzelające pod niebo płomienie nad główną nawą katedry; myślałem, że jest stracona. Ale nie jest. Nie minie tydzień od pożaru, jak dobrzy ludzie przekażą miliard euro na jej odbudowę. A teraz zwykłe życie: w nim podniosłe nastroje i szlachetne wzruszenia zderzają się z „pałubą”. Co to jest pałuba? W dawnym polskim: brzydka lalka, figurka, ale znaczenie głębsze nadał słowu Karol Irzykowski. To coś, co pięknym sprawom urąga, objawia się jako trudne do rozwikłania, prostackie.
Czytaj także: Absurdalny internetowy spór o pożar katedry Notre Dame
Pretensje Francuzów do bogaczy
Katedra Notre Dame w Paryżu, tak jak ogromna większość prawie stu wielkich gotyckich katedr Francji, jest własnością państwa i do państwa należy jej utrzymanie (chociaż Kościół też wspiera to zadanie). Ale inny problem dziś wyszedł na pierwszy plan. No bo tak: jedni z przydechem wychwalają strażaków, którzy z narażaniem życia ratowali z pożaru święte relikwie, inni – z własnej kasy – oferują miliony na odbudowę świątyni, a jeszcze inni – o których ma być niniejszy komentarz – mają pretensje do hojnych bogaczy.
Jak to – pyta Philippe Martinez, sekretarz generalny komunizującej centrali związkowej CGT – to ludzie mają, tak na pstryk, po 100 i 200 mln euro?