Chile, podobnie jak wiele innych państw Ameryki Południowej, to kraj, w którym Kościół katolicki jest czymś znacznie większym niż wspólnotą religijną. To aktor życia społecznego i politycznego, aktywny uczestnik przemian i jeden z głównych podmiotów w oświacie i świecie akademickim. Choć sami Chilijczycy laicyzują się w ostatnich latach bardzo wyraźnie, a poprzednie rządy, zwłaszcza centrolewicowe gabinety Michelle Bachelet, wprowadziły kolejne ustawy liberalizujące zasady współżycia społecznego (legalizując rozwody, ograniczając monopole kościelne na edukowanie młodzieży, pozwalając już 14-latkom samym decydować o zmianie płci), wpływy Kościoła widać na każdym kroku.
Zaczynają się na najlepszym w kraju Pontyfikalnym Uniwersytecie Katolickim w Santiago, którego głową w praktyce jest sam Ojciec Święty, więc szkoła z łatwością omija niektóre aspekty prawa, zwłaszcza jeśli chodzi o wysokość czesnego i rekrutację studentów. Kończą się z kolei na własnych mediach, bliskich znajomościach z polityczną elitą, ale też na wspomnieniach demokratycznej opozycji, którą Kościół wspierał w walce z prawicową dyktaturą Augusto Pinocheta. W znanym na świecie stołecznym Muzeum Pamięci i Praw Człowieka katolickim hierarchom-opozycjonistom poświęcona jest cała sekcja wystawy stałej.
Czytaj także: