Chodzi o Heinza-Christiana Strachego, do soboty wicekanclerza Austrii i ministra sportu, a także lidera skrajnie prawicowej Partii Wolnościowej (FPÖ). To właśnie on jest głównym bohaterem filmu opublikowanego w piątek przez niemieckie gazety „Der Spiegel” i „Süddeutsche Zeitung”. Widać i słychać na nim Strachego, który w towarzystwie innego prominentnego działacza swej partii obiecywał kuzynce rosyjskiego oligarchy udział w dużych zamówieniach publicznych, jeśli jego partia wejdzie do rządu. Omawiali też możliwości ominięcia limitu wpłat na rzecz partii politycznych, który w Austrii wynosi 50 tys. euro. W zamian Rosjanka Alona Makarowa zapowiadała inwestycje rzędu setek milionów euro oraz – co najbardziej spodobało się Strachemu – rozważała kupno połowy udziałów w „Kronen Zeitung”, jednej z ważniejszych austriackich gazet. Za jej pośrednictwem miała wesprzeć FPÖ w kampanii wyborczej.
Czytaj także: Włoscy populiści wygrali wybory dzięki aktywności w internecie
Rozmowa odbywała się na Ibizie w lipcu 2017 r., a więc trzy miesiące przed wyborami, które rzeczywiście wyniosły do władzy oskarżaną o faszystowskie ciągoty FPÖ, późniejszego koalicjanta prawicowej Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP). Gdy media ujawniły nagranie, wstrząs był na tyle duży, że wicekanclerz został zmuszony do dymisji, czego efektem będą przedterminowe wybory.
Patrząc z polskiej perspektywy, skojarzenia z aferą podsłuchową nasuwają się same. Choć liczba nagrań zdecydowanie się różni, a i to, co zostało nagrane, również – można mówić o podobnym, piorunującym efekcie.