Premier Wielkiej Brytanii Theresa May 7 czerwca ustąpi z funkcji przewodniczącej Partii Konserwatywnej i tym samym zwolni fotel szefa rządu. Media żyją rywalizacją torysów o jej miejsce. W grze jest 12 nazwisk, a najciekawszą kandydaturą wydaje się szerzej wcześniej nieznany Rory Stewart. Mimo że nie ma on większych szans w wewnątrzpartyjnym głosowaniu, to komentatorzy są zgodni – właśnie dołączył do grona najpoważniejszych graczy na wyspiarskiej scenie politycznej.
Przeciwnik brexitu bez umowy
Chaos wokół brexitu sprawia, że wybory lidera torysów w dużej mierze toczą się wokół poglądów kandydatów na przyszłość stosunków Zjednoczonego Królestwa z Unią. Ci w zdecydowanej większości opowiadają się za brexitem bez umowy lub renegocjacją umowy. W ten nurt wpisują się m.in. Boris Johnson, Andrea Leadsom czy Dominic Raab. Wyjątek stanowią lojalista Theresy May Michael Gove i właśnie Stewart, którzy popierają brexit na warunkach wynegocjowanych przez byłą premier.
Stewart zawdzięcza popularność właśnie twardemu i klarownemu stanowisku wobec brexitu i angażującej kampanii opartej na pozytywnych emocjach. Podczas gdy inni kandydaci mówią o wyjściu bez umowy, nie kreśląc dalszych planów na przyszłość, Stewart mówi jasno: brexit bez umowy nie ma najmniejszego sensu, sprawi, że Wielka Brytania będzie handlować z Unią na najgorszych możliwych warunkach ustalanych przez Międzynarodową Organizację Handlu, porównywalnych do tych, na jakich handluje Afganistan. Gdy Johnson i Raab prowadzą swoje kampanie głównie w mediach, Stewart zjeżdża kraj wzdłuż i wszerz i spotyka się z szeregowymi członkami partii. Zamiast straszyć, mówi o olbrzymim potencjale Wielkiej Brytanii, który zależy od zapewnienia dobrych relacji z UE.
Czytaj też: Za zamkniętymi drzwiami brexitu
Syn dyplomaty, absolwent Eton i Oksfordu
Życiorys Stewarta idealnie pasuje do jego partii, co powinno przysporzyć mu sympatii szeregowych torysów. Urodzony w 1973 r. w Hongkongu, jest synem byłego dyplomaty i funkcjonariusza MI6. Kończył elitarne liceum w Eton, studiował na Oksfordzie. Z ramienia MSZ pracował w Czarnogórze, Timorze Wschodnim, Indonezji i Iraku. W 2002 r. wydał książkę dokumentującą jego pieszą wędrówkę przez Afganistan, publikacja okazała się bestsellerem. W Afganistanie kierował też organizacją pozarządową pomagającą miejscowej ludności.
W krajowej polityce zaistniał po wygraniu mandatu posła w 2010 r. Od 2016 r. pełnił drugorzędne funkcje w rządzie, zajmując się więziennictwem, relacjami z państwami Afryki i rozwojem międzynarodowym. Z początkiem maja, po kolejnej rekonstrukcji rządu związanej z brexitem, awansował do rangi ministra do spraw rozwoju międzynarodowego. Raptem dzień po wejściu do rady ministrów ogłosił zamiar ubiegania się o przywództwo w partii, jeżeli May ustąpiłaby ze stanowiska.
Czytaj także: Amit Bhaduri o zbliżającym się kryzysie i brexitowej walce klas
Lider za kilka lat
Największą bolączką Stewarta w wyścigu o premierostwo jest system głosowania w Partii Konserwatywnej. Zapewne mógłby liczyć na poparcie sporej części członków partii, ale posłowie torysów są mu zdecydowanie mniej przychylni. A to oni dokonają wstępnej selekcji dwójki spośród 12 kandydatów w pierwszym etapie głosowania. Spośród 162 posłów, którzy dotychczas publicznie ogłosili swoje preferencje, raptem dwóch poparło Stewarta.
Brytyjscy komentatorzy spekulują, że prawdziwym celem Stewarta jest zebranie poparcia od jak największej grupy posłów, wycofanie się z rywalizacji i przekazanie tych głosów Gove’owi, który ma ze Stewartem zbliżone poglądy na brexit – obaj przyjaźnią się też prywatnie. W zamian minister rozwoju międzynarodowego mógłby liczyć na duże wpływy w przyszłym rządzie. Nawet w przypadku zwycięstwa w głosowaniu któregoś ze zwolenników pójścia na starcie z Unią (faworytem jest Johnson) i realizacji bezumownego brexitu jasne określenie profilu ideologicznego w tych wyborach pomoże Stewartowi w perspektywie kilku lat. Spowolnienie gospodarcze, izolacja polityczna i chaos spowodowany zerwaniem stosunków z UE niemal na pewno wzmocnią polityków, którzy od początku opowiadali się za uporządkowaniem relacji ze wspólnotą.