Potężne zgromadzenie zwołali do Pragi członkowie komitetu społecznego Milion chwil dla demokracji, który takie protesty organizuje od maja. Początkowo odbywały się na placach w centrum stolicy, ale szybko rozlały się po całym kraju. Ta z 23 czerwca była do tej pory największa.
Gniew na Babisza narastał od dawna
„Nie jesteśmy pracownikami, tylko obywatelami” – wołał z trybuny jeden z przemawiających. To czytelna aluzja do często powtarzanego przez Babisza hasła, że krajem zamierza kierować jak firmą. Krytycy oskarżają go, że w rzeczywistości nie odróżnia Czech od swojego koncernu Agrofert i władzę wykorzystuje głównie do pomnażania majątku. Babisz jest multimiliarderem, a kierowane przez niego przedsiębiorstwo od lat zarabia na styku prywatnego z publicznym. Od lat wlecze się za nim sprawa z wyłudzeniem dotacji unijnych dla jednej z jego firm. Najpierw zdemaskowali go dziennikarze, potem, jeszcze za poprzedniego rządu, rozpoczęło się śledztwo. Prowadzą je niezależnie od siebie czeska prokuratura i unijna agencja OLAF.
Gniew na Babisza narastał od dawna, ale eksplozja nastąpiła w kwietniu. Wtedy bowiem prokuratura wydała komunikat, w którym poinformowała, że lada dzień do sądu zostanie przesłany akt oskarżenia w sprawie wyłudzenia, przy czym jednym z oskarżonych zostanie wtedy formalnie urzędujący premier. Publicznie zaczęto domagać się jego dymisji.