Okazuje się, że serial „Czarnobyl” wyprodukowany przez HBO uruchomił istną lawinę turystów pragnących odwiedzić słynną elektrownię jądrową i zakazaną strefę wokół niej, skąd po awarii w kwietniu 1986 r. wysiedlono tysiące ludzi. Jak Dubrownik, gdzie nakręcono „Grę o tron”, albo Wyspę Bonda w Tajlandii.
Tętniący życiem Czarnobyl wygląda jak miasto widmo, a zona zarosła bujną roślinnością, bo człowiek przestał ingerować w przyrodę. Czarnobyl przypomina o tragedii, jaka się tu rozegrała 33 lata temu. Tymczasem ludzie gotowi są zapłacić każde pieniądze, żeby się temu przyjrzeć z bliska. Nikt nie zwraca uwagi na promieniowanie czy potencjalne niebezpieczeństwo. Bo osłonięty Sarkofagiem reaktor promieniował, a cała Europa, świadoma zagrożenia, myślała, jak pękającą budowlę uczynić bezpieczniejszą. Czy całkiem bezpieczną? Tego nie wiadomo.
Arka zamiast Sarkofagu
Nowa Bezpieczna Powłoka, zwana Arką, ma ograniczyć promieniowanie, zastępując zużyty i nieszczelny Sarkofag, budowany w pośpiechu, posadowiony wprost na ziemi, bez fundamentów, bo nie było na to czasu. Trzeba było przykryć reaktor i wiele osób zapłaciło życiem za udział w tym zadaniu. Arka, którą właśnie przekazano ukraińskim władzom pod opiekę i zarząd, ma służyć przez następne sto lat.
I właśnie przy okazji przekazania inwestycji do użytku, albo lepiej do służby,