Takiej wygranej w niedzielę wieczorem nie oczekiwano: partia Sługa Narodu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego zwycięża w obu konkurencjach: w okręgach jednomandatowych i głosowaniu na listy partyjne, gdzie obowiązuje system proporcjonalny. Nie podliczono wprawdzie wszystkich wyników, ale już wiadomo, że Sługa trzyma w garści 240–250 mandatów w przyszłej Radzie Najwyższej. A może i więcej.
Czytaj także: Prezydent Zełenski zaczyna od naruszenia konstytucji
Ukraińcy kupili obietnice Zełenskiego
Wśród przyszłych deputowanych Sługi Narodu nie ma znanych polityków. To pokazuje, jak bardzo Ukraińcy mają dość starej klasy politycznej, tych samych twarzy, gier, korupcji. Zdecydowanie postanowili się uwolnić od wszystkiego, co już było. Można powiedzieć, że kupili obietnicę Zełenskiego – nowej Ukrainy i nowej polityki.
Wygranej sprzyjała też niska jak na Ukrainę frekwencja, ledwie ocierająca się o 50 proc. Do urn poszli zdeterminowani, twarde elektoraty. Nigdy jeszcze nie było tu wyborów w wakacje, kiedy ludzie wyjeżdżają odpoczywać lub do pracy. Za granicą, także w Polsce, głosowało stosunkowo niewielu Ukraińców ze względu na zbyt skomplikowane procedury rejestracji. Zresztą tutaj także zwyciężył Sługa Narodu.
Czytaj także: Rozterki elekta
Jaki kurs weźmie Ukraina Zełenskiego
Nowe twarze na listach partii to pewien problem: nie bardzo dziś wiadomo, jaki to będzie parlament. Na ile deputowani okażą się lojalni? Czy nie ulegną przekupstwu oligarchów panoszącemu się w Radzie Najwyższej?