Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Holendrzy zakazują „maski” w przestrzeni publicznej

Zakaz ten, w mediach błędnie ochrzczony „zakazem burki”, wzbudził od razu kontrowersje polityczne i religijne. Zakaz ten, w mediach błędnie ochrzczony „zakazem burki”, wzbudził od razu kontrowersje polityczne i religijne. Unsplash
Zakaz ten, w mediach błędnie ochrzczony „zakazem burki”, wzbudził od razu kontrowersje polityczne i religijne.

1 sierpnia w Holandii wszedł w życie zakaz zakrywania twarzy w określonych miejscach przestrzeni publicznej. Zakaz ten, w mediach błędnie ochrzczony „zakazem burki”, wzbudził od razu kontrowersje polityczne i religijne – jedni uważają burkę za wyraz upośledzenia kobiety, inni za pogwałcenie wolności religijnej, a jeszcze inni wykorzystują całą dyskusję jako pretekst do podkreślania ekspansji niebezpiecznego islamu w Europie.

Nie zakaz burki, lecz zakaz nikabu

Najpierw więc o samych egzotycznych terminach, a potem krótko o tym, o co chodzi. Burka to szata na całą sylwetkę kobiecą, a nikab to część burki do zakrycia twarzy (chociaż dużo rzadziej stosowana, przeważnie widzi się burki bez nikabu), hidżab to chusta na głowę, zakrywająca włosy. W Holandii wprowadzono nie zakaz burki, lecz zakaz nikabu, a ściślej: zakrywania twarzy, bo dotyczy on nie tylko muzułmańskiej zasłony, lecz także kasków motocyklowych i gogli narciarskich. I oczywiście nie na ulicy, tylko w określonych miejscach – w środkach transportu miejskiego, szkołach, szpitalach i budynkach rządowych. Chusta muzułmańska czy sama burka bez nikabu na ulicy nie jest żadnym zakazem objęta. Holandia dołączyła w ten sposób do kilku innych krajów w Europie, gdzie funkcjonują podobne, choć nie identyczne przepisy, m.in. do Francji i Niemiec.

Za złamanie zakazu grozi grzywna pieniężna, ale rzecznicy rozmaitych służb w Holandii od razu oświadczyli, że nie będą brać odpowiedzialności za egzekwowanie nowego rozporządzenia.

Reklama