Przed budynkiem kancelarii prezydenta w moskiewskim Kitaj-gorodie trzeci dzień z rzędu formuje się kolejka. Stoją w niej ci, którzy w ramach jednoosobowych akcji protestu, jedynej legalnej, która nie wymaga zezwolenia, chcą wyrazić sprzeciw wobec samowoli władz czy też, jak mówią, na „proizwoł”. Mimo że podczas tegorocznych protestów w obronie uczciwych wyborów nie doszło do zamieszek, sądy i prokuratura od początku września prowadzą szereg pokazowych śledztw i spraw. Wyroki wprawiają w zdumienie obywateli i obrońców praw człowieka.
Czytaj także: Rosja ocenzuruje internet?
Bo żołnierz zwichnął sobie bark
Punktem zapalnym protestów w Moskwie w tym tygodniu był wyrok, który usłyszał 16 września 23-letni aktor Paweł Ustinow, brutalnie zatrzymany 3 sierpnia przez funkcjonariuszy Rosgwardii, formacji bezpośrednio podlegającej prezydentowi. Z zeznań świadków co prawda wynika, że Ustinow stał spokojnie przed wejściem do metra i trzymał w ręku telefon komórkowy. Potwierdza to materiał telewizji Dożd’. Sam Ustinow podkreśla, że nawet nie brał udziału w demonstracji, tylko czekał na kolegę. Rosgwardia powaliła go z zaskoczenia na beton i zakuła w kajdanki.
Ani relacje świadków, ani filmik nie powstrzymały prokuratury przed oskarżeniem aktora o zwichnięcie jednemu z żołnierzy barku i zażądania dla niego kary sześciu lat pozbawienia wolności za „zastosowanie przemocy wobec funkcjonariusza, zagrażającej jego zdrowiu i życiu”. Z wypowiedzi anonimowych lekarzy wynika, że jeśli żołnierz rzeczywiście zwichnął sobie bark, to na własne życzenie – bo szarpał Ustinowa i bił go z całych sił, co też zarejestrowała kamera.