Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Rosja ocenzuruje internet?

Od ponad roku trwa w Rosji publiczna dyskusja nad projektami blokowania dostępu do internetu. Od ponad roku trwa w Rosji publiczna dyskusja nad projektami blokowania dostępu do internetu. Tom GRIMBERT / Unsplash
Od ponad roku trwa w Rosji dyskusja nad prawnymi projektami blokowania dostępu do sieci. Rosjanie skrzętnie korzystają z doświadczeń Chin, słynących z ponoć najskuteczniejszej internetowej cenzury.

W dzisiejszym świecie, jak twierdzi szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji gen. Walerij Gierasimow, nie ma już wyraźnych granic między wojną i pokojem, zwłaszcza że pojawiła się wojna hybrydowa. Jego zdaniem wymyślili ją współcześni Rosjanie. Nie ma racji. Hitler i Stalin znali już taktykę dezinformacji, kłamstwa i masowej propagandy. Wynalezienie internetu otworzyło im nowe możliwości. I to z nich Rosja korzysta pełnymi garściami.

Rosjanie korzystają z chińskich doświadczeń

Polityka Rosji w wojnie hybrydowej, jak mogliśmy to zaobserwować podczas aneksji Krymu, wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i w Europie, polega na ataku przeciwnika na jego terytorium, w jego internetowej przestrzeni, tak by osiągnąć korzystny dla siebie wyborczy rezultat, ale i wpłynąć na postawy obywateli.

Rosja, atakując, stara się też bronić przed wpływami innych. Niedawno była zaskoczona, że Amerykanie zablokowali przed wyborami do Kongresu fabrykę internetowych trolli w Petersburgu. Prasa z dumą pisała o pierwszym ataku cybernetycznym na Rosję. Nie tylko my stosujemy tę broń – twierdzili kremlowscy dziennikarze, zapewniający dotychczas, że amerykański wywiad kłamie, oskarżając Rosję o ataki w sieci.

Od ponad roku trwa w Rosji dyskusja nad projektami blokowania dostępu do sieci. Rosjanie skrzętnie korzystają z doświadczeń Chin, które mają ponoć najlepszą w świecie internetową cenzurę. Rosyjscy specjaliści pracują nad „suwerennym” internetem, do którego nikt inny nie będzie miał dostępu. Jak coś, to się odłączymy – mówią, i po kłopocie. O takim rozwiązaniu wspomniał podczas ostatniej konferencji prasowej prezydent Władimir Putin. Ale do wirtualnej „żelaznej kurtyny” droga daleka.

Na razie władze domagają się od Google i Facebooka usuwania adresów internetowych, które ich zdaniem nie powinny być używane przez Rosjan. Chodzi podobno o adresy organizacji terrorystycznych, treści amoralne, atakujące wiarę prawosławną, związane z grami hazardowymi, handlem ludźmi, narkobiznesem. W ubiegłym roku Google otrzymało od władz Rosji listę 120 tys. adresów, z których już ponad 70 proc. zablokowano.

Kary za „znieważanie władzy”

W rosyjskiej wojnie hybrydowej jest więc także front wewnętrzny. Deputowani do Dumy Państwowej przygotowali projekty dwóch ustaw: przeciwko „znieważaniu władzy” i przeciwko „fałszywym wiadomościom”, skierowanych głównie do użytkowników internetu. Pierwszy zakaz odnosi się do „jawnego braku szacunku” do państwa, jego urzędników i społeczeństwa, i jest zagrożony karą pozbawienia wolności nawet do 15 dni, a także wysokimi grzywnami.

Za „znieważanie władzy” grozi grzywna w wysokości od 30 do 100 tys. rubli (1500 dol.) z możliwą konfiskatą przedmiotu przestępstwa administracyjnego – urządzenia, z którego wysłano nielegalne treści. Przewidziano też kary za obrażanie władz – 100 tys. rubli (3000 dol.), za powtarzające się obelgi – 200 tys. rubli i areszt do 15 dni.

Kiedy rozprzestrzenianie się „fałszywych informacji” zakłóci funkcjonowanie obiektów podtrzymujących życie, działanie transportu, infrastruktury społecznej, komunikacji, energii, przemysłu lub organizacji kredytowych – wówczas przewidziane są grzywny w wysokości od 100 tys. do miliona rubli (15 tys. dol.).

Jeśli z powodu rozpowszechniania fałszywych wiadomości ktoś umrze, utraci zdrowie lub zostanie ranny, albo jeśli nastąpi masowe naruszenie porządku publicznego czy bezpieczeństwa, to grzywna wzrasta do 1,5 mln rubli (22 600 dol.). Dodajmy, że średnia pensja w Moskwie to 1100 dol.

Prawo, które dyskryminuje

Dziennikarze, obrońcy praw człowieka, a nawet ministrowie wyrazili sprzeciw wobec projektów nowych ustaw. Dziennikarze nazywają je „barbarzyńskim prawem”, które zgniecie wolność słowa. Bo kto i na jakiej podstawie będzie określał, co jest znieważeniem władzy, obrazą czy obelgą? Propozycje deputowanych nie korespondują z Kodeksem Karnym Federacji Rosyjskiej, tym samym potrzebne będą nowe instytucje do ścigania i osądzania internetowych przestępstw. Inicjatorzy nowych ustaw, deputowani z frakcji Jedna Rosja, są jednak pełni entuzjazmu, przekonując, iż nowe ustawy zapewnią ochronę przed internetowymi terrorystami, zdyscyplinują obywateli i będą promowały większą odpowiedzialność za słowo.

Krytycy nie mają wątpliwości, że to fałszywa troska o społeczeństwo, ustawy zaś są częścią planu walki Kremla z wolnością w sieci. Zwracają przy tym uwagę na pogarszającą się w kraju sytuację gospodarczą, biurokrację, ale i spadające poparcia dla Putina.

Wewnętrzny front w rosyjskiej wojnie hybrydowej wychodzi na plan pierwszy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama