Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zniesienie wiz do USA ma znaczenie głównie symboliczne

Prezydent Andrzej Duda spotkał się w Nowym Jorku z Donaldem Trumpem. Prezydent Andrzej Duda spotkał się w Nowym Jorku z Donaldem Trumpem. Jakub Szymczuk / Kancelaria Prezydenta RP
Donald Trump swoim zwyczajem sobie przypisał zasługę zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków, choć prawda wygląda nieco inaczej. Prezydenci podpisali też porozumienie wojskowe. Czego nie udało się ustalić, to daty wizyty przywódcy USA w Polsce.

A więc doczekaliśmy się – tym razem to już nie czcza obietnica, jak tyle razy w przeszłości, a solenna zapowiedź ogłoszona przez samego Donalda Trumpa. Za kilka miesięcy, prawdopodobnie już od nowego roku, będziemy mogli podróżować do USA bez wizy. Ponieważ odsetek odmów ich przyznania spadł w przypadku naszego kraju poniżej sakramentalnych 3 proc., co jest ustawowym kryterium wejścia do programu ruchu bezwizowego, nie ma już podstaw, by rodacy wybierający się do Ameryki nadal musieli się o nie starać.

Wizy mają wagę symboliczną

W czasie rozmowy z prezydentem Andrzejem Dudą w Nowym Jorku Trump powiedział, że zniesienie wiz to już tylko formalność – i była to najważniejsza wiadomość z tego spotkania. Zniesienie wiz nie ma już tak praktycznego znaczenia jak w przeszłości, gdyż dziś jest o nie łatwiej niż, powiedzmy, 20 lat temu i Polacy wcale nie marzą już o wyjeździe za ocean. Ma jednak sporą wagę symboliczną – wchodzimy bowiem do elitarnego grona niespełna 30 państw, głównie europejskich, których obywatele mogą podróżować do USA bez przeszkód. Oczywiście tylko w celach turystycznych lub służbowych, a nie po to, by tam nielegalnie pracować, jak czyniły to setki tysięcy naszych rodaków i co przez lata było głównym powodem utrzymywania wizowej bariery.

Na konferencji prasowej Trump swoim zwyczajem sobie przypisał zasługę zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków, podkreślając, że „nikomu innemu (czyt. poprzednim prezydentom) to się nie udało”. Faktem jest, że odsetek odmów spadał od kilkunastu lat systematycznie w sposób niejako naturalny, gdyż coraz więcej obywateli RP wybierało się do USA, żeby odwiedzić rodziny, zwiedzić Nowy Jork czy Wielki Kanion albo nawet na zakupy, a nie po to, by pracować na czarno.

Reklama