Głosowanie europarlamentu nad zatwierdzeniem składu Komisji Europejskiej jest planowane na 23 października, by nowa unijna egzekutywa mogła zostać „mianowana” przez Radę Europejską przed 1 listopada, czyli przed początkiem kadencji. Parlament może głosować wyłącznie nad Komisją jako całością (szefowa Ursula von der Leyen, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell plus reszta komisarzy), ale europosłom w przeszłości udawało się wymusić zmiany za pomocą szantażu: zablokujemy całą Komisję, jeśli dany kandydat nie zostanie podmieniony lub nie dostanie innej teki.
Czytaj też: Boją się jej najwięksi. Wielka władza w Europie dla Dunki
Węgier i Rumunka zablokowani
Przesłuchania, po których mogą pojawić się żądania wymiany kandydatów, zaczynają się w poniedziałek od Słowaka Marosza Szefczovicza, Irlandczyka Phila Hogana i Bułgarki Mariji Gabriel, a kończą się 8 października. Janusz Wojciechowski będzie przepytywany w najbliższy wtorek przez komisję rolnictwa wspieraną przez komisję ochrony środowiska.
Kierownictwo największej, centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), obejmującej m.in. PO, PSL i niemieckich chadeków, od sierpnia namawiało do „paktów o nieagresji” z innymi kluczowymi klubami, czyli do nieutrącania swych kandydatów. Miałoby to zapewnić gładki start Komisji kierowanej przez Ursulę von der Leyen. Na razie żaden „rozejm” nie zadziałał, bo komisja prawna (JURI) już na etapie wstępnej oceny ewentualnego konfliktu interesów zablokowała dwie kandydatury: Węgra László Trócsányiego (należącego wraz z całym Fideszem do frakcji EPL) oraz Rovany Plumb z rumuńskiej Partii Socjaldemokratycznej (z frakcji centrolewicowej S&D).