MAREK ŚWIERCZYŃSKI: – CEPA Forum to kolejna międzynarodowa, transatlantycka konferencja, na której bardzo czuć, że dla Amerykanów głównym problemem stają się Chiny. Dla NATO też?
BEN HODGES: – Oczywiście, że tak, na wiele sposobów. Najbardziej znanym są ich inwestycje w infrastrukturę na świecie w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku. Chińczycy inwestują i oferują innym krajom mnóstwo pieniędzy, a w efekcie np. zdołali uzyskać pakiety kontrolne kilku największych europejskich portów. To niepokojące, gdyż Chińczycy wykorzystują to jako narzędzie wpływania na inne kraje. Nie chciałbym brzmieć zbyt alarmistycznie, ale według mnie to może stać się wyzwaniem na wypadek kryzysu, kiedy chińskie firmy będą w stanie kontrolować europejskie porty.
W tym niektóre z portów, które chociażby w 2020 r. będą wykorzystywane w wielkim ćwiczeniu przerzutowym Defender-20, największym od wielu dekad między USA a Europą.
Tak jest, chodzi o ćwiczenie Defender-20, ale też o prawdziwy kryzys. Mam na myśli wpływ, jaki dzięki dużym inwestycjom Chiny zyskują na inne kraje, w tym Unię Europejską, m.in. w odniesieniu do sposobu, w jaki te kraje rozliczają Chiny za traktowanie mniejszości Ujgurów. Dla mnie to poważna obawa.
A jaka jest w tym wszystkim rola NATO? Jak sojusz mógłby odpowiedzieć na chińską ekspansję?
Jest kilka sposobów reakcji. Przede wszystkim musimy pamiętać, że to sojusz kolektywnego bezpieczeństwa, a przy tym większość krajów NATO należy do Unii Europejskiej, więc niepokoić powinno wszystko to, co ma wpływ na spójność sojuszu albo powoduje jego słabość – jak np.