Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Czy Boris Johnson dotrwa na stanowisku do końca miesiąca?

Boris Johnson Boris Johnson Andrew McCaren / Forum
Brytyjski premier dotychczas zmagał się z kryzysem politycznym, a teraz musi stawić czoła zarzutom obyczajowym. Kurczy mu się czas na renegocjacje umowy brexitowej.

W latach 30. XVIII w. rządząca Zjednoczonym Królestwem partia wigów postulowała reformę Kościoła Irlandii. Przyznanie większych swobód duchownym na należącej do Wielkiej Brytanii wyspie miało zapewnić wigom poparcie radykałów i elektoratu sprzeciwiającego się nadmiernym wpływom kleru. Plany rządu nie spodobały się królowi Wilhelmowi IV, który odwołał premiera Williama Lamba i powierzył opozycji misję tworzenia rządu mniejszościowego. To wtedy ostatni raz brytyjski władca zdymisjonował premiera z poparciem większości parlamentarnej.

Czytaj też: Sąd Najwyższy ratuje honor brytyjskiej demokracji

Wprowadził w błąd królową

Brytyjscy komentatorzy coraz częściej przywołują historię Lamba w kontekście bieżącego kryzysu politycznego na Wyspach. Boris Johnson przegrywa bowiem kluczowe głosowania w Izbie Gmin i traci poparcie wśród członków własnej partii. Działania premiera wywołały największy kryzys ustrojowy od lat, a medialne doniesienia z ostatnich dni otwierają nowy front konfliktu – tym razem na polu obyczajowym.

W niedzielę gazeta „The Sunday Times” zaatakowała Johnsona trzema artykułami. W pierwszym dziennikarze ujawnili, że szef rządu osobiście przeprosił królową Elżbietę II za doradzenie jej, by zawiesiła obrady Izby Gmin do 31 października. Chciał w ten sposób zapobiec blokadzie przez parlament ewentualnego brexitu bez umowy.

Plan okazał się niewypałem. Parlament i tak zdołał przegłosować ustawę zakazującą bezumownego brexitu, a Sąd Najwyższy orzekł, że zawieszenie parlamentu jest sprzeczne z prawem.

Reklama