Reakcja międzynarodowej opinii publicznej na rekordowe pożary amazońskiej dżungli jak w soczewce skupia problemy z debatą o katastrofie klimatycznej i jej skutkach. Mówimy dużo i głośno najczęściej wtedy, gdy manifestuje się w sposób nagły, wyraźny i bardzo bolesny. Tak było z letnimi pożarami lasów tropikalnych w Brazylii – choć trwały wiele tygodni, na czołówki serwisów informacyjnych przebiły się dopiero, kiedy dym przebył kilkaset kilometrów w kierunku wybrzeża atlantyckiego i w środku dnia zrzucił ciemność na São Paolo, największą aglomerację na kontynencie.
Gdy obszar objęty pożarami zmalał na tyle, że przestał regularnie nękać duże miejskie ośrodki, temat zniknął z pierwszych stron. Tymczasem dżungla nadal płonie, niszcząc już nie tylko cenne obszary biologiczne, ale i stanowiska archeologiczne, opowiadające historię przebywania ludzi na terenach dzisiejszej Brazylii już kilkanaście tysiącleci temu.
Czytaj także: Amazonia i hipokryzja. Dlaczego świat obudził się tak późno?
Zagrożone stanowiska archeologiczne w Amazonii
Najbardziej zagrożone zniszczeniem są teraz stanowiska w parku narodowym Monte Alegre w północno-wschodniej części kraju. Najważniejsze jest to w Serra de Lua, obejmujące miejsca kultu i siedliska ludzkie sprzed ok. 11 tys. lat. Zdaniem badaczy znajdujące się tam ręczne malowidła naskalne dowodzą wczesnej obecności człowieka na progu amazońskiej dżungli, ale i zaawansowania tworzonej przez niego cywilizacji.