Włoska konstytucja daje prezydentowi prawo do mianowania pięciu „wybitnych obywateli” dożywotnimi senatorami. Chociaż nie pochodzą oni z wyboru powszechnego, dysponują wszystkimi uprawnieniami parlamentarzysty. Z urzędu dożywotnim senatorem zostaje też każdy były prezydent.
Kilka miesięcy temu decyzją prezydenta Sergia Mattarelli do tego grona dołączyła Liliana Segre, 89-letnia mediolanka, przedsiębiorczyni, babcia trzech wnuków. Można zaryzykować stwierdzenie, że Mattarella miał nosa, bo Segre to nietuzinkowa osobowość. W czerwcu 1944 r. 14-letnia Liliana została więźniem Auschwitz numer 75190. W listopadzie 2019 r. zmusiła Włochów do ogólnonarodowej refleksji, czy przypadkiem powoli nie zapominają o przyczynach Auschwitz.
Problem rasy
Włoski faszyzm u swojego początku nie był systemowo antysemicki. Benito Mussolini publicznie deklarował, że dla niego problem rasy nie istnieje. Wśród popleczników Mussoliniego znajdowały się również osoby o żydowskim pochodzeniu. Nawet Segre wspomina, że jej tata często kłócił się ze swoim bratem, przekonanym faszystą. Dopiero lata 30. przyniosły zmianę nastrojów. Punktem zwrotnym był rok 1938 i publikacja w poczytnym „Il Giornale d’ Italia” anonimowego artykułu „Faszyzm i problem rasy”, który stał się manifestem urzędowego faszystowskiego antysemityzmu. Kilka miesięcy później weszły w życie ustawy dyskryminujące osoby pochodzenia żydowskiego.
Badacz Zagłady Michele Sarfatti podzielił czas prześladowań rasowych we Włoszech na dwa okresy. W latach 1938–43 Żydzi byli pozbawiani kolejnych praw. Natomiast po 1943 r., gdy powstała Republika Salò, marionetkowe państwo powołane do życia przez Mussoliniego wydobytego z włoskiego aresztu przez Niemców, włoscy Żydzi byli pozbawiani także życia.