Z nocnych badań exit poll wynikało, że Partia Konserwatywna Borisa Johnsona odniosła miażdżące zwycięstwo nad coraz bardziej lewicową i podzieloną w obliczu brexitu Partią Pracy. Już nad ranem było jasne, że prognoza była precyzyjna i torysi będą samodzielnie rządzić.
Ogromna przewaga partii Johnsona
Badanie wykonane na zlecenie Sky News, BBC i ITV przewidywało, że konserwatyści zdobędą aż 368 mandatów, a laburzyści zaledwie 191, 71 mniej niż dwa lata temu w wyborach ogłoszonych przez Theresę May. Choć exit poll to tylko prognoza, to wyniki rzadko znacząco od niej odbiegają, ale i tak się zdarzało. Pierwsze takie badanie w 1974 r. przewidywało przewagę laburzystów na poziomie 132 mandatów, a skończyło się na trzech! Techniki badawcze były jednak niedoskonałe. Z drugiej strony w 2015 r. exit poll był na granicy błędu statystycznego.
Tym razem też nie powinno być wielkiej różnicy. Nad ranem podano, że po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów (wszystkich okręgów jest 650) torysi mają 362 mandaty, a Partia Pracy 202. Szkocka Partia Narodowa – 48, a Liberalni Demokraci – 11.
Okręgi są jednomandatowe. W każdym wyłaniany jest jeden poseł, a głosy oddane na rywala, choćby minimalnie słabszego, przepadają. Laburzyści sądzili, że w wielu miejscach zwyciężą dzięki taktycznemu głosowaniu zwolenników proeuropejskich liberałów i konserwatystów. Tak się nie stało.
Czytaj też: