Powstałe w 1941 r. w Meksyku katolickie stowarzyszenie od dawna było synonimem systemowej degeneracji. Już w pierwszych latach istnienia Legionu do Watykanu dochodziły raporty sugerujące, że założyciel organizacji ks. Marcial Maciel Degollado molestował ministrantów i inne dzieci, m.in. te uczęszczające do prowadzonych przez księży szkół i przedszkoli.
Czytaj także: Dlaczego księży przenosi się do Ameryki Łacińskiej i Afryki?
Ks. Degollado przeżył życie w grzechu
Zła reputacja ostatecznie potwierdziła się dopiero w 2006 r., kiedy własne śledztwo zlecił papież Benedykt XVI. Już wtedy stwierdzono, że Degollado dopuszczał się czynów pedofilskich, ale i utrzymywał pozasakramentalne związki z kobietami (często kilkoma jednocześnie), był uzależniony od narkotyków i dokonywał malwersacji finansowych przy użyciu zasobów Legionu. Niespecjalnie ucierpiał – konserwatywny i znany ze sceptycyzmu wobec pedofilskich oskarżeń Ratzinger skazał go na karę „pokuty i samotności”, której i tak długo nie odbywał. Zmarł w Stanach Zjednoczonych w 2008 r.
Degollado przeżył życie w grzechu, krzywdząc innych, a nie poniósł konsekwencji też dlatego, że wywindował swoją organizację do rangi jednej z najpotężniejszych instytucji Kościoła na półkuli zachodniej. Był współpracownikiem i zaufanym człowiekiem Jana Pawła II – to właśnie meksykańskiemu duchownemu przypisuje się ściągnięcie papieża Polaka na pielgrzymkę w 1979 r.