Konstatin Zatulin (wpływowy deputowany do Dumy z listy kremlowskiej Jednej Rosji) tłumaczy w „Izwiestiach”, że słowa Władimira Putina były reakcją na „nieprawdziwe oświadczenia szeregu państw europejskich, które stawiały znak równości między ZSRR a hitlerowskimi Niemcami”.
Tymczasem zdaniem Zatulina to nie ZSRR, a przedwojenna Polska kolaborowała z III Rzeszą i chciała być jej satelitą. Zatulin uważa, że gdy nazywa się rzeczy po imieniu, Polacy natychmiast protestują: „Są głęboko skostniali w swojej rusofobii, zaprzeczają oczywistym faktom”.
Podobny pogląd wyraża Władimir Rudakow, redaktor naczelny pisma „Historyk”: „Aż do niefortunnego września 1939 r. Polska starała się współdziałać z hitlerowskimi Niemcami. (...) Oczywiście, że obecnie Polakom nie jest przyjemnie słuchać słów prezydenta Rosji, który o tym przypomina. Polscy politycy nie chcą zdać sobie sprawy, że do wybuchu wojny ich kraj był państwem autorytarnym, na czele którego stał dyktator i które dążyło do ekspansji. »Polska od morza do morza« to jedno z haseł znajdujących się wówczas u władzy polskich nacjonalistów”.
„Problem wypaczania historii przez Polskę zaczął się z chwilą rozpadu ZSRR. I ten proces ciągle postępuje” – dodaje cytowany przez „Izwiestia” Władimir Dżabarow, wiceprzewodniczący komisji spraw międzynarodowych Rady Federacji. Polityk przekonuje, że to swoista choroba nieprzyjaciół Rosji na Zachodzie.
Czytaj także: Wszystkie troski prezydenta Rosji
Tym żyje Warszawa
„Rosyjska Gazeta” (oficjalny organ prasowy rządu RF) o komentarz dyplomatycznego zatargu na linii Moskwa–Warszawa poprosiła politologa z Niemiec. Alexander Rahr przekonuje, że Polska ma ambicje przewodzenia UE i liczy na to, że uda się skonfliktować Unię i USA z Rosją:
„To geopolityczne plany, którymi żyje Warszawa. Dziś Polacy uważają, że mogą zemścić się na Moskwie za historyczne krzywdy, że są silni, bo po ich stronie stoją UE i Ameryka. Takie pełne pewności siebie zachowanie Warszawy może prowadzić do nieprzewidywalnych konsekwencji”.
Rahr nie jest postacią przypadkową. To admirator Putina, ma z nim osobiste kontakty i wie wiele o kulisach kremlowskiej polityki. Dlatego przez wiele lat uchodził za jednego z najlepszych znawców Rosji w Niemczech – był słuchany przez publiczność i polityków. Dziś coraz częściej traktuje się go bardziej jako lobbystę Kremla (tym bardziej że pracuje m.in. dla rosyjskiego giganta naftowego Gazprom). Tym ciekawsze jest, że w wywiadzie kilka razy powraca sprawa wrześniowej rezolucji Paramentu Europejskiego mówiącej m.in. o tym, że II wojnę wywołały dwa totalitaryzmy – nazistowski i stalinowski. Zdaniem niektórych ekspertów rezolucja rozsierdziła Putina, który uznał, że jej inicjatorem musiała być Polska. To miałoby tłumaczyć agresywny ton w jego ostatnich wypowiedziach.
Prezydent oburzony
Galina Dudina, znana publicystka dziennika „Kommiersant”, w swoim komentarzu także odnosi się do rezolucji PE. Oburzony Putin uznał jej treść za „szczyt cynizmu”. Ale gorzkich pigułek, jakie musiał przełknąć w mijającym roku, było więcej. Rosjan nie zaproszono na 75-lecie desantu w Normandii. Potem jej przedstawiciele nie zostali poproszeni na uroczystości z okazji wybuchu II wojny światowej do Polski.
„Jeszcze 10 lat temu Putin występował na Westerplatte – przypomina publicystka „Kommiersanta”. – Dziś polityczna konfrontacja Moskwy i Polski, która występuje wspólnie z państwami nadbałtyckimi, zaszła tak daleko, że przy grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie upamiętniano »ofiary napaści ze strony ZSRR«. (...) Słów szacunku dla [poległych w Polsce] obywateli radzieckich zabrakło”.
Publicystka zauważa, że Moskwa od lat walczy z „fałszowaniem” historii. W nadchodzącym roku skuteczność polityki będzie łatwa do zmierzenia – 9 maja Kreml planuje wielką paradę z okazji 75-lecia zwycięstwa w II wojnie światowej. Od miesięcy służby dyplomatyczne pracują pełną parą, by jak największa liczba przywódców światowych potwierdziła obecność.
Równolegle z przygotowaniami będzie trwała „walka na froncie ideologicznym” – by nie pozwalać „hańbić pamięci tych, którzy położyli życie na ołtarzu walki z faszyzmem”.
Krytycy Rosji będą szufladkowani jako „następcy tych, co wtedy dogadywali się z Hitlerem”. Tymczasem – zauważa Dudina – liderem krytyków jest Polska, kraj, w którym wojna się zaczęła.
Czytaj też: Podwodne podchody Rosji i NATO. Polska mówi pas
Będą kwity
„Wzgliad, diełowaia gazieta” poprosiła o komentarz Władimira Sołowiowa. To pracownik Pierwszego Kanału państwowej telewizji. Autor wywiadów z Putinem i prowadzący program „Moskwa. Kreml. Putin”, w którym opowiada o cotygodniowych dokonaniach głowy państwa.
Zdaniem Sołowiowa 2020 będzie rokiem konfrontacji w sprawach historycznych między Rosją a Polską: „To dopiero początek, bo do tej pory ujawniliśmy tylko małą część dokumentów. (...) Oni widać pomyśleli, że jak zawsze wszystko przemilczymy. Ale tym razem, w przededniu obchodów 75. rocznicy Zwycięstwa, nikt milczeć nie będzie. Przyszedł czas, by poznać prawdę, mówić prawdę i publikować dokumenty”.
Adam Szostkiewicz: Gdy Rosja ma kłopoty, lubi uderzyć się w polskie piersi