Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Afera taśmowa namiesza w ukraińskiej polityce?

Ołeksij Honczaruk Ołeksij Honczaruk avlo Gonchar/Zuma Press / Forum
Podanie się szefa rządu do dymisji wywołuje trochę zamieszania, ale raczej nie przewróci ukraińskiej polityki.

Złożenie dymisji z funkcji szefa rządu Ukrainy przez Ołeksija Honczaruka nie spada jak grom z jasnego nieba. O zmianach w rządzie, wymianie ministrów czy samego premiera mówiło się od grudnia właściwie bez przerwy. Powodem miała być trudna sytuacja finansowa kraju, dziura budżetowa, rosnący deficyt, a nawet ryzyko niewypłacalności. Pytanie brzmiało: kiedy i jak to zostanie przeprowadzone. Ukraińskie prawo nie pozwala odwołać rządu przez rok po jego powołaniu. Trzeba by wymyślić jakąś sztuczkę, co nie jest niemożliwe, zwłaszcza dla parlamentarnej większości.

Czytaj także: Drużyna Zełenskiego

Taśmy pogrążają premiera Ukrainy

Premier może złożyć dymisję na ręce prezydenta, tak jak to zrobił Honczaruk, choć powinien zwrócić się do Rady Najwyższej. O dymisji decyduje parlament, który ma 10 dni na zajęcie się sprawą. Co nie znaczy, że zgodzi się od razu na odwołanie szefa rządu – raczej tylko rozpatrzy podanie. I wcale nie musi poprzeć tej dymisji.

Zwłaszcza że jej przyczyna wydaje się dość błaha. Dwa dni temu wyciekły taśmy z roboczego spotkania premiera z kilkoma znaczącymi osobistościami z gremium rządowego. Na posiedzeniu trwającym pięć czy nawet sześć godzin rozmawiano o sytuacji finansowej kraju. Honczaruk miał się ponoć wypowiedzieć na temat pojęcia prezydenta o ekonomii – i stwierdził, że jest „prymitywne”. Choć tak naprawdę nie wiadomo, czy mówił tak on, czy ktoś o podobnym głosie. Co nie zmienia faktu, że nie ma na nagraniu niczego, co usprawiedliwiałoby decyzję Honczaruka.

Reklama