MAREK OSTROWSKI: – Prezydent Emmanuel Macron 3 lutego przyjeżdża do Polski. Po co?
BERNARD GUETTA: – Jest kilka powodów. Po pierwsze, nawet jeśli wy, Polacy, nie zdajecie sobie z tego sprawy, to znaczycie w Unii Europejskiej naprawdę dużo. Macron ma wielkie ambicje, jeśli chodzi o Unię i jej międzynarodową rolę. Nie można ich zrealizować bez was, szczególnie że Polska ma potencjał, by mobilizować wokół siebie inne państwa.
Drugi powód?
Między Polską i Francją jest wiele podobieństw. I Polacy, i Francuzi cierpią na pewną megalomanię narodową, uważają się za narody o wielkiej roli w historii świata. Mamy też wspólne sukcesy. Zgadzamy się, że potrzebny jest system obronny, który obejmowałby całą Unię. Francja i Polska zgadzają się też, że potrzebny jest unijny podatek dla wielkich firm internetowych (tzw. podatek GAFA), bo one przecież w Europie nie płacą żadnych podatków.
Ale mamy też z Francją, jak mówił kiedyś prezydent Duda, „trudne tematy”.
Nie rozumiem, jak to możliwe, aby ktokolwiek w Polsce nie uważał Francji za przyjaciela! Czy jakikolwiek kraj na świecie bardziej wspierał Solidarność i polskie aspiracje demokratyczne w latach 80.? I to zarówno francuska prawica, jak i lewica, związki zawodowe, jak i pracodawcy, inteligenci francuscy, katolicy francuscy – to była absolutna jednogłośna zgoda narodowa. I kiedy jako były korespondent z waszego kraju słyszę, że Francja nie lubi Polski, to po prostu nie mogę w to uwierzyć.
Od tamtego czasu Polska i świat bardzo się zmieniły. Dziś mamy w naszych relacjach wiele zaszłości. Jak na przykład zerwanie przez rząd PiS prawie już podpisanego kontraktu na zakup francuskich helikopterów.
Już znacznie wcześniej byłem w szoku, gdy dzień po wejściu do Unii podpisaliście umowę z USA na samoloty bez choćby próby rozważenia ofert europejskich!