Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

W Turyngii rośnie znaczenie skrajnej prawicy. Źle się to kojarzy

Thomas Kemmerich z liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) został nowym premierem Turyngii. Thomas Kemmerich z liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) został nowym premierem Turyngii. HANNIBAL HANSCHKE / Reuters / Forum
Alternatywa dla Niemiec (AfD) po raz pierwszy w historii przyczyniła się do wyboru premiera kraju związkowego. Sojusz liberałów i skrajnej prawicy w Turyngii ostatni raz wydarzył się w 1930 r.

Premierem Turyngii, kraju związkowego na terenie dawnych Niemiec Wschodnich, został 5 lutego Thomas Kemmerich z liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP). Początkowo przyjęto ten wynik z niedowierzaniem – w październikowych wyborach do Landtagu FDP ledwo przekroczyło próg, zdobywając pięć na 90 mandatów. Wygrała zaś radykalna lewica z Die Linke pod wodzą dotychczasowego premiera Bodo Ramelowa. Koalicja Die Linke, socjaldemokratów (SPD) i Zielonych, która stworzyła rząd w poprzedniej kadencji, tym razem nie zdobyła większości. Parlament był w klinczu, a spodziewanym rozwiązaniem był rząd mniejszościowy z Ramelowem jako premierem.

Czytaj też: Mesut Õzil, piłkarz spoza systemu

Głosowanie na szefa rządu było tajne, ale szybko stało się jasne, w jaki sposób to Kemmerich zdobył władzę. Za jego kandydaturą opowiedziało się 45 posłów, 44 było przeciw, jeden się wstrzymał. Poparcia musiało mu więc udzielić chadeckie CDU, ale też przynajmniej większość z 22 posłów skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Dotychczas wszystkie mainstreamowe partie w Niemczech wykluczały jakąkolwiek formę współpracy z tą partią, mimo że w wielu krajach związkowych jest drugą siłą. Turyngia to pierwszy przypadek przerwania kordonu sanitarnego. W całym kraju odbyły się demonstracje pod lokalnymi siedzibami FDP pod hasłem: „Nie Weider” (Nigdy więcej). Sam Kemmerich zapewniał, że wciąż jest przeciwny AfD i jego przywódcy w Turyngii Björnowi Höckemu, a przedstawiciele tej partii nie wejdą w skład rządu.

Czytaj też: Czarno-zieloni, czyli koalicje wrogów

Poprzednio też zaczęło się w Turyngii

Krytycy Kemmericha zwracają uwagę na symboliczny wymiar pójścia na współpracę ze skrajną prawicą właśnie tutaj. To w Turyngii naziści po raz pierwszy weszli do rządu niemal dokładnie 90 lat temu – 23 stycznia 1930 r. NSDAP zdobyło sześć z 53 mandatów i utworzyło koalicję m.in. z ideową poprzedniczką FDP – Niemiecką Partią Ludową (DVP). Ministrem spraw wewnętrznych został Wilhelm Frick, późniejszy minister w rządzie Hitlera, skazany na śmierć w procesie norymberskim za zbrodnie przeciwko ludzkości. W Turyngii Frick wykorzystał pozycję, aby usunąć urzędników i nauczycieli o lewicowych poglądach; pomógł też swojej partii zdobyć wpływy w policji.

Niemiecka prasa, komentując wybór Kemmericha z pomocą AfD, pisze o „przerwaniu tamy”. W mediach społecznościowych i na demonstracjach przewija się cytat z Primo Leviego, włoskiego Żyda, chemika i filozofa ocalałego z Holokaustu: „To się wydarzyło, a zatem znowu może się wydarzyć”. Tego samego cytatu użył niedawno Marian Turski w 75. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau.

Czy AfD to faszyści?

Historyczne analogie mają przeciwników, którzy wskazują, że AfD to nie NSDAP. O ile na poziomie federalnym partię rzeczywiście można co najwyżej nazwać „skrajnie prawicową”, o tyle jej struktury w Turyngii są o wiele radykalniejsze niż w innych landach. Łączy się to przede wszystkim z Björnem Höckem, który jest zarazem liderem najbardziej nacjonalistycznej frakcji w AfD: der Flügel (Skrzydło).

Na pytanie, czy Höckego można nazywać „faszystą”, odpowiedział we wrześniu ubiegłego roku sąd administracyjny w Meiningen, orzekając, że takie określenie w stosunku do niego opiera się na faktach. Lider AfD w Turyngii apelował o zwrot polityki historycznej Niemiec o 180 st. i skrytykował pomnik ofiar Holokaustu w Berlinie (nazwał go „pomnikiem wstydu”). Proponował też zniesienie prawa zakazującego kwestionowania Holokaustu. Niejasne są związki Höckego z otwarcie neonazistowską NPD. W 2015 r. socjolog Andreas Kemper, analizując artykuły partii pisane pod pseudonimem Landolf Ladig, zadeklarował, że to właśnie Höcke jest ich autorem. Teksty gloryfikowały III Rzeszę i promowały działalność NPD.

Czytaj też: Co zostało z muru, który dzielił Berlin

Załatać przerwaną tamę

Wydarzenia w Turyngii szybko skomentowali liderzy największych niemieckich partii. Głos zabrała kanclerz Angela Merkel, która taki wynik wyborów uznała za „niewybaczalny”. Zasugerowała też, że należałoby rozpisać nowe wybory. W jeszcze ostrzejszym tonie wypowiedział się Paul Ziemiak, pochodzący z Polski sekretarz generalny CDU: „Wybór [premiera], który jest oparty na głosach Höckego i innych nazistów, nie może być podstawą stabilnych rządów”. Od nowego premiera Turyngii publicznie odcięło się wielu działaczy FDP. Lider partii Christian Lindner ograniczył się tylko do stwierdzenia, że głosy posłów AfD były „czysto taktyczne”, i zaapelował do innych partii, aby poparły nowy rząd.

Ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny, mieszkańcy Turyngii raczej po raz kolejny pójdą do urn. Ale „przerwaną tamę” trudno będzie Niemcom załatać. Popularność AfD, szczególnie na wschodzie kraju, wciąż rośnie, więc utrzymanie kordonu sanitarnego będzie dla centroprawicy coraz mniej wygodne. Na poziomie federalnym współpraca z AfD na razie wydaje się wykluczona. Turyngia powinna być jednak dzwonkiem alarmowym – w końcu „to się wydarzyło, a zatem znowu może się wydarzyć”.

Czytaj też: AfD nie można lekceważyć

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną