Władze USA podjęły, choć z pewnym opóźnieniem, radykalne działania w walce z koronawirusem. Zmierzają do zamortyzowania wstrząsu, jaki plaga wywołała dla gospodarki, pomocy poszkodowanym i zmuszenia przemysłu do zwiększenia produkcji sprzętu niezbędnego do opanowania epidemii.
Czytaj też: Gospodarcze domino ruszyło. Kogo dotknie wirus upadłości?
Bilion dolarów dla gospodarki USA
W środę prezydent Donald Trump podpisał uchwaloną przez Kongres ustawę mającą zagwarantować chorym bezpłatne urlopy zdrowotne, ubezpieczenia na czas bezrobocia, a osobom z objawami wskazującymi na możliwość zakażenia – bezpłatne testy na koronawirusa. Prawa federalne nie zapewniają w USA tego rodzaju świadczeń wszystkim, którzy ich potrzebują. Wielu Amerykanów mimo choroby stawia się do pracy w obawie, że ją straci. Albo z braku ubezpieczenia – fundowanego najczęściej przez pracodawców – uznaje, że nie stać ich na leczenie.
Niektórzy nie poddawali się testom kosztującym początkowo ponad 3 tys. dol. Mimo najnowszych zapowiedzi laboratoria wciąż skarżą się na brak sprzętu. Departament budownictwa i rozwoju miast ogłosił poza tym, że z uwagi na rosnącą liczbę osób niebędących w stanie spłacać długów hipotecznych do końca kwietnia wstrzymuje się wszystkie przejęcia domów przez banki za opóźnienia w spłatach.
Na Kapitolu trwają teraz negocjacje nad planem administracji przewidującym wydanie 1 bln dol. na ratowanie gospodarki, która załamała się pod ciosem wirusa. Najdotkliwiej ucierpiały sektory: transportu lotniczego, turystyki i hotelarstwa, ale produkcję „tymczasowo” wstrzymały także np.