Instytucje unijne starają się zacieśniać współpracę poszczególnych krajów w sanitarnej odpowiedzi na koronakryzys. Ale działania Brukseli bardziej skupiają się na gospodarce, zwłaszcza tam, gdzie ma poważne uprawnienia. Prawdziwy „pocisk” odpalił Europejski Banki Centralny.
Wyjaśniamy: Myć wszystkie produkty? Prać ubrania po powrocie?
Ile Bruksela może dla zdrowia?
Komisja Europejska zdecydowała parę dni temu o tworzeniu strategicznych zapasów środków medycznych: respiratorów, masek ochronnych, leków przeciwwirusowych, a w przyszłości szczepionek (gdy się pojawią). Mają być przetrzymywane w jednym lub kilku krajach wspólnoty, które będą odpowiedzialne za zamówienia. Bruksela pokryje 90 proc. kosztów (znaleziono na to 50 mln euro), a resztę rządy.
Nowe zapasy będą częścią Unijnego Mechanizmu Ochrony Ludności, który już koordynuje kryzysowe loty mieszkańców UE wracających do domów. Po tę pomoc, dotowaną do 75 proc. ze wspólnego budżetu, nie sięgnęła Polska. Tworzenie strategicznych zapasów wiąże się też z tzw. kryzysowym mechanizmem wspólnych zamówień medycznych, do którego nasz kraj po sześciu latach zwłoki przystąpił dwa tygodnie temu.
Czytaj też: Polska polityka w cieniu wirusa
Efekt? KE na bieżąco koordynuje teraz zamówienia m.in. na respiratory (Polska też zgłosiła zapotrzebowanie), a kilka dni temu powołała złożoną m.