Komisja Europejska przedstawiła dziś nowy pakiet finansowy, który składa się ze zrewidowanego projektu budżetu na lata 2021–27 oraz – to gwóźdź programu – z funduszu odbudowy do walki z koronakryzysem. I to tak, aby nie było wielkich różnic między krajami i regionami, bo podkopałoby to polityczną i społeczną spójność wspólnoty.
Choć pandemia dotychczas dotknęła najmocniej kraje Południa, to fundusz („Recovery Instrument”) jest całkiem hojny także dla Polski. Podział pieniędzy jest związany m.in. ze skalą uderzenia w PKB, ale mierzonego nie tylko przez głębokość recesji w tym roku (Polska ma najpłytszą recesję), lecz przez porównanie do przedkryzysowych prognoz wzrostu.
Czytaj też: „Lato nie będzie normalne”. Bruksela chce ratować wakacje
Komisja Europejska inwestuje w „zielone”
Fundusz ma opiewać na 750 mld euro (pół biliona w dotacjach plus 250 mld euro w tanich pożyczkach), które Komisja Europejska pożyczy na rynkach finansowych pod gwarancje krajów Unii. Wedle wstępnych wyliczeń największym beneficjentem dotacji będą Włochy (81,8 mld euro), Hiszpania (77,3 mld euro), Francja (38,8 mld euro) i Polska (37,7 mld euro). Potem Niemcy (28,8 mld euro), Grecja (22,5 mld euro) oraz Portugalia (15,5 mld euro). Polska „działka” to łącznie 63,8 mld euro po dodaniu prawa do tanich kredytów.
Pieniądze z funduszu mają być wydawane w ramach programów przedstawianych przez kraje do zatwierdzenia przez Komisją Europejską (za zgodą większości członków).