„Nie oczekujemy, że stawicie się osobiście. Nie znamy przecież prawdziwej krzywej zachorowań. Oczekujemy, że okażecie swój sprzeciw. Ślijcie dalej nasze materiały, zdjęcia. Wasz głos jest ważny. Pokażmy, że Włochy się nie poddają” – pisała 1 czerwca Giorgia Meloni, szefowa ultraprawicowych Braci Włoskich, w partyjnym newsletterze pod szumnym tytułem „Gazeta Trójkolorowa”.
Meloni, jedna z najbardziej wyrazistych postaci opozycji, kieruje ugrupowaniem radykalnym, czasem wręcz neofaszystowskim. Wezwała do udziału – wirtualnego lub fizycznego – w zaplanowanej na następny dzień antyrządowej demonstracji na rzymskim Piazza del Popolo. Demonstracji pod wieloma względami unikatowej dla włoskiej sceny partyjnej.
Czytaj też: Wirus pogłębia podziały na południu Europy
Pandemia łagodzi włoskie obyczaje
2 czerwca ramię w ramię stanęli politycy, którzy jeszcze niedawno umieściliby się po przeciwnych stronach barykady w ideologicznej i kulturowej wojnie. Obok szefowej Braci Włoskich pojawił się m.in. były wicepremier i szef Ligi Matteo Salvini oraz reprezentujący Forza Italia Antonio Tajani, niegdyś komisarz UE ds. przedsiębiorczości i przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Taka konfiguracja kiedyś byłaby niemożliwa. Gdy Salvini zasiadał w rządzie, Meloni krytykowała go za łagodną politykę migracyjną. Tajani był dla niej zbyt proeuropejski, a