Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Zła wiadomość dla świata: wirus wrócił do Pekinu

Paramilitarne jednostki policji na ulicach Pekinu. W Chinach zanotowano nowe przypadki koronawirusa Paramilitarne jednostki policji na ulicach Pekinu. W Chinach zanotowano nowe przypadki koronawirusa Carlos Garcia Rawlins / Reutes / Forum
Kiepska wiadomość dla partii i kraju, który miał się już uporać z SARS-CoV-2. Nawet wielka wojenna mobilizacja nie chroni przed nawrotem epidemii.

Koronawirus wrócił do Pekinu. Po 55 dniach bez lokalnych zakażeń wykryto go ponownie, stwierdzając przynajmniej 180 przypadków. Znów – jak kiedyś w Wuhanie – chodzi o targowisko, tym razem jedno z największych w Azji, zaopatrujące szereg mniejszych. Pracują tam tysiące osób. Bazar obsługują tysiące ciężarówek rozwożących żywność po mieście.

W Chinach znów restrykcje

To epidemiczny koszmar. Do tego w stolicy, która w apogeum epidemii została zamieniona w twierdzę i była miejscem, gdzie wszelkie obostrzenia znoszono możliwie najpóźniej, także dla przyjezdnych. Kiepska to wiadomość dla partii komunistycznej i kraju, który miał się już uporać z zarazą. I gdzie m.in. na dworcach kolejowych wyświetlane są ogłoszenia, by nie jeść dzikich zwierząt, bo są rezerwuarami koronawirusów. Kiepska to wiadomość dla reszty świata, skoro nawet tak wielka wojenna mobilizacja nie chroni przed nawrotem epidemii.

Chiny znów próbują drakońskich metod, choć na razie władze twierdzą, że ognisko jest pod kontrolą. W pięć dni przetestowano ponad 350 tys. osób, wiele z nich zwożono w tym celu autobusami na stadiony, gdzie zaaranżowano punkty pobrań. Wróciły kwarantanny, nakładane na poszczególne rodziny, gospodarstwa domowe, ale i całe osiedla. Kandydatów do odosobnienia wychwytuje się także z wykorzystaniem danych lokalizacyjnych ze smartfonów, wystarczy, że telefon logował się do sieci np. z targu czy w okolicach uznanych za „zapowietrzone”.

Reklama