Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Los Hongkongu przesądzony. Chiny przestają się patyczkować

Policja na ulicach Hongkongu, 1 lipca 2020 r. Policja na ulicach Hongkongu, 1 lipca 2020 r. Tyrone Siu/Reuters / Forum
Kończy się karnawał protestów w Hongkongu i resztka hongkońskiej demokracji. Chiny wprowadzają nowe prawo, policja dławi protesty.

Chiny Ludowe narzuciły nowe przepisy o bezpieczeństwie państwowym, które pod karą dożywotniego więzienia zakazują dążenia m.in. do secesji czy prowadzenia działalności wywrotowej. Prawo to sposób, by wystraszyć Hongkończyków i zniechęcić do wyrażania politycznych poglądów np. na ulicach. Zwłaszcza opinii o wpływie Chin i przy takich okazjach jak wypadająca 1 lipca rocznica przekazania dawnej kolonii brytyjskiej ChRL, upamiętnianej przez demokratyczne środowiska marszami.

Sierakowski: Hongkong. Pokolenie sprzeciwu

Chiny dławią autonomię Hongkongu

Po 23 latach widać, że zaplanowany na pięć dekad proces jednoczenia metropolii z kontynentalnymi Chinami został znacznie przyspieszony, a komuniści przestają patyczkować się z obywatelami próbującymi – jak przez sporą część 2019 r. – wykrzyczeć im swoje pretensje i zablokować zamach na autonomię. W tym roku pierwszolipcowa demonstracja została po raz pierwszy zdelegalizowana przez zależne od Pekinu władze metropolii. Mimo to manifestacja się odbyła, dziesiątki uczestników już na mocy nowego prawa zostało aresztowanych, policja użyła gazu pieprzowego.

Los Hongkongu wydaje się przesądzony. Zostanie ujarzmiony, w trybie turbo likwidowane będą pozostałości mechanizmu „jeden kraj, dwa systemy”, który miał być pomysłem na przejściowe pogodzenie istnienia w znacznym stopniu autonomicznego miasta w ramach państwa rządzonego dyktatorsko przez komunistów. Prawdopodobnie oznacza to także koniec wyjątkowej tożsamości Hongkongu i jego dotychczasowej roli, zwłaszcza jako centrum finansowego dla połowy świata, wielkiego ośrodka kulturalnego i samotnej wyspy wolnomyślicielstwa na komunistycznym morzu.

Reklama